Ruch sprzeciwu wobec tych zmian błyskawicznie rozprzestrzenia się wśród użytkowników portali takich jak Facebook, Nasza Klasa oraz w tzw. blogosferze.
Największe obawy budzi to, że wysłany do Senatu projekt zmian zakłada objęcie nadzoru nad internetowymi materiałami audio-wideo przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Rządowi prawnicy twierdzą, że chodzi o zrównanie praw i obowiązków właścicieli radia internetowego z tradycyjnymi nadawcami RTV.
Ale dopytywani przez oponentów w medialnych debatach przyznają, że wymóg rejestracji portalu i nadzór KRRiTV (oraz słone kary za uchylanie się przed nim) dotyczyć będzie wszelkich polskich serwisów z filmami.
- Nie wyobrażam sobie, jak mógłbym prowadzić swojego wideo-bloga nie wstawiając do niego filmików - mówi "Kaszmir", autor internetowego pamiętnika. - Przecież to jest ograniczanie mojej wolności. To zwykła cenzura! - denerwuje się bloger.
Innego zdania jest posłanka Elżbieta Kruk z Prawa i Sprawiedliwości pracująca nad projektem ustawy: - Dla zwykłego użytkownika internetu nie wnosi to żadnych większych zmian - twierdzi i wyjaśnia: - Ustawa ta ma być m.in. ochroną dzieci przed niebezpiecznymi treściami, a wprowadzana jest w trybie pilnym, ponieważ mamy swoje zobowiązania wobec Unii Europejskiej - mówi Kruk.
Dawno polskie społeczeństwo nie spotkało się z tak dużą zgodnością wśród polityków. W czasie głosowania żaden z posłów na sali nie był przeciwny ustawie. Od głosu wstrzymała się tylko jedna osoba.
- Jeśli nie wprowadzimy tych poprawek w życie, zostaniemy ukarani wysokimi karami, a na to nie możemy sobie pozwolić - ucina Kruk.
- To jakaś bzdura! - Oburza się Jakub Śpiewak z Fundacji Kidprotect.pl, która aktywnie zwalcza strony pedofilskie w internecie. - Polskie przedsiębiorstwa tylko na tym ucierpią, a dzieci, którymi zasłaniają się politycy, nic na tym nie zyskają - denerwuje się Śpiewak. - Wysokie kary, które przewidziane są w projekcie, nie będą chronić małoletnich. Co najwyżej zmuszą przedsiębiorców do przeniesienia swoich stron internetowych na serwery poza granicami UE. A za tym idą straty w polskich przychodach podatkowych - mówi. - KRRiTV powinna raczej zająć się problemami na swoim "podwórku" - dodaje.
Czytaj e-wydanie »