Sytuacja wydarzyła się na pętli autobusowej na Błoniu - mówił nasz rozmówca. - Młody chłopak stał już naprawdę daleko od jednej z wiat i palił papierosa, kiedy podjechał samochód straży miejskiej i funkcjonariusze wystawili mu mandat za palenie w niedozwolonym miejscu. Zbulwersowało mnie to, bo przecież stał dobrych kilka metrów od przystanku. Skąd więc ten mandat? - pyta.
Miej się na baczności
Kiedyś o tym, gdzie nie wolno palić, decydowała Rada Miasta, w tej chwili jest to wytłumaczone w ustawie tytoniowej. Niestety, teraz palacze mają o wiele gorzej. - Jeśli przy przystanku nie ma zatoczki autobusowej, wtedy zakaz palenia tytoniu obowiązuje na długość 15 metrów od znaku przystanku w obie strony - tłumaczy Arkadiusz Bereszyński, rzecznik prasowy bydgoskiej straży miejskiej. - Jeśli zatoczka jest, wówczas zakaz obowiązuje na całej jej długości.
Przeczytaj także:Dziś obchodzimy Światowy Dzień Rzucania Palenia Tytoniu
W sytuacji opisywanej przez naszego Czytelnika mieliśmy do czynienia z tym drugim przypadkiem. Jednak jak dodał rzecznik: - Myślę, że gdyby sytuacja była wątpliwa, to nie byłoby mowy o mandacie, tylko o pouczeniu. Interwencja nie zawsze kończy się mandatem, czy skierowaniem sprawy do sądu.
Co o tym decyduje? - Decyzja należy do funkcjonariusza, ale musi on wziąć pod uwagę wiele czynników, między innymi stopień szkodliwości społecznej i zachowanie danej osoby już po popełnieniu tego wykroczenia - tłumaczy Bereszyński. - Za palenie w niedozwolonym miejscu można dostać od 20 do 500 zł mandatu.
Trochę statystyki
Od stycznia do września tego roku bydgoscy strażnicy wystawili 1181 mandatów za palenie papierosów w niedozwolonych miejscach, 728 pouczeń, a 17 wniosków skierowano do sądu. - Bydgoszczanie bardzo często lekceważą ten zakaz - komentuje rzecznik.