Na jednym z popularnych bydgoskich forów na portalu Facebook pojawił się kilka dni temu alarmujący wpis. Autorka twierdziła, że odwiedziła jedną z kebabowni na Błoniu i odkryła już w domu, że w zakupionym daniu, a dokładniej w mięsie, znalazła "takie coś".
Co takiego? Do komentarza dołączono zdjęcie wykonane w przybliżeniu, na których widać małe białawe kształty na płatkach kebabu. Kobieta napisała, że część mięsa zdążyły już wcześniej zjeść dzieci.
Inspektorzy sanepidu przyszli następnego dnia
Sprawa została zgłoszona inspektorom sanepidu. Jak ustaliliśmy, następnego dnia we wskazanym punkcie odbyła się inspekcja.
- 4 czerwca została przeprowadzona kilkugodzinna kontrola sanitarna we wspomnianym zakładzie małej gastronomii. Podczas tej kontroli nie stwierdzono nieprawidłowości z zakresu warunków higienicznych - mówi Marta Myśliwiec, z Oddziału Komunikacji Społecznej Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bydgoszczy. - Ponadto zakład posiada zabezpieczenia przed insektami, tj. moskitiery w oknach, lampy owadobójcze, klimatyzację i zamykane drzwi wejściowe.
Jak czytamy w odpowiedzi z WSSE, "Natomiast stwierdzono, że w zakładzie znajdowała się niekompletna dokumentacja wynikająca z systemu HACCP dotycząca zapisów z procesów mycia i dezynfekcji oraz przyjęcia towaru. Zgodnie z wydanymi zaleceniami dokumentacja ma zostać uzupełniona i niebawem odbędzie się rekontrola, podczas której dokumenty zostaną ponownie przeanalizowane".
Co z mięsem? Czy zostały pobrane próbki do badań? Jak dowiadujemy się w sanepidzie, kwestią kontroli produkcji mięsa zajmuje się, co do zasady nie powiatowa, ani wojewódzka stacja sanitatarno-epidemiologiczna, ale inspekcja weterynaryjna.
W Wojewódzkim Inspektoracie Weterynarii w Bydgoszczy dowiadujemy się z kolei: - Trudno odnieść się do tej sprawy, bo formalnie nie otrzymaliśmy żadnego zgłoszenia jej dotyczącego. Kiedy zostanie ustalony dostawca mięsa, będziemy mogli podjąć kroki.
Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja

Pracownica bydgoskiego WIW dodaje, że to zapewne sanepid ustala teraz drogę dostaw półproduktów, z których korzystali pracownicy punktu z kebabem.
Niczego nie znaleziono
- W mediach pojawiały się do tej pory przekłamane relacje dotyczące całej tej sytuacji - mówi kierownik baru. - Przede wszystkim kontrola sanepidu u nas nie wykazała żadnych nieprawidłowości. Jutro, czyli w piątek odbieramy protokół pokontrolny i zastanowimy się z prawnikiem, co z tym zrobić.
Mężczyzna odnosi się do sytuacji, w jakiej sprawa została zgłoszona: - Wiemy dokładnie, o której danie zostało u nas zakupione. Mąż tej pani po kilku godzinach przyszedł z małymi kawałeczkami mięsa, na których nic nie było widać. Pytam, dlaczego dopiero po takim czasie?
Zresztą, dodaje kierownik baru, personel tego samego dnia, od razu zaczął rozkrawać pozostałe partie mięsa, ale niczego niepokojącego w nich nie znaleziono.
Do tej sprawy jeszcze wrócimy.