Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak Elżbieta "obrabowała" sklep

Barbara Szmejter
- Nie pozwolę, żeby zrobiono ze mnie złodziejkę - denerwuje się pani Elżbieta, posądzona o przywłaszczenie cudzej wygranej.

Informacje przekazane przez radziejowską policję brzmiały dość jednoznacznie. W jednym z wiejskich sklepów nieopodal Radziejowa ustawiono automat do gier, jeden z tych, które nazywane są "jednorękimi bandytami". 48-letniemu mężczyźnie poszczęściło się podczas gry i wygrał prawie 1600 zł.

Takiej kwoty nie było jednak w maszynie. Żona właściciela sklepu poprosiła więc klienta o cierpliwość i poszła do domu po pieniądze. W tym czasie do sklepu weszła 37-letnia mieszkanka tej miejscowości i - mimo protestów ekspedientki - podeszła do maszyny i kontynuowała grę, rozpoczętą przez mężczyznę. Automat wypłacił jej część wygranej mężczyzny, 760 zł. Kobieta wzięła pieniądze i szybko opuściła sklep.

- To chodzi o mnie - mówi pani Elżbieta. Dawno już oddała zagarnięte rzekomo pieniądze, chce jednak, by cala sprawa została do końca wyjaśniona. - Tamtego dnia podjechałam doi sklepu po makaron - opowiada. - W drzwiach minęłam jakiegoś mężczyznę. Chwilę później sprzedawczyni opowiedziała mi, że ten facet wygrał właśnie prawie 1600 złotych w automacie.

Po zrobieniu zakupów zapytałam, czy ja też mogę zagrać. Ekspedientka powiedziała, że jego wygraną zapisała na kartce, więc chyba tak. Włożyłam do automatu dwa razy po pięć złotych, ruszyłam parę razy tą rączką i nagle zaczęły się sypać pieniądze. Ekspedientka sama dała mi reklamówkę, żebym miała je gdzie schować.

Na wieść o wygranej do sklepu podjechał mąż Czytelniczki. Był tam też jeden z sąsiadów. - Ono dobrze wiedza, że mówię prawdę, wszystko widzieli - zapewnia pani Elżbieta. Wtedy, po wyjściu ze sklepu, musiała jeszcze coś załatwić. Pojechała do Radziejowa, w domu była kilka godzin później. Wtedy przyjechała policja, zabrali ją do komendy, zaczęło się przesłuchanie...

- Nie zagarnęłam niczyich pieniędzy, nie obrabowałam sklepu, jak twierdzą niektórzy w naszej wsi - przekonuje pani Elżbieta. Kiedy okazało się, że pieniądze, które wyrzucił automat, należały do poprzedniego gracza, pojechała do sklepu i oddała całą kwotę, na co ma pokwitowanie.

Twierdzi, że ekspedientka nie mówi prawdy. - Gdyby zabroniła mi wtedy podejść do automatu, na pewno zrezygnowałabym z gry - zapewnia Czytelniczka. I ma nadzieję, że ta przykra sprawa nareszcie się skończy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska