Władysław Chruścicki, ojciec mojej mamy, przez wiele lat mieszkał pod Grudziądzem. Dopiero po II wojnie światowej przeprowadził się do Bydgoszczy i tu poznał babcię Józefę. Dziadek aż do emerytury pracował w Zachemie, z kolei babcia była opiekunką w przedszkolu na Bielawach. Oprócz mojej mamy, Aleksandry mieli jeszcze jedną córkę, Małgosię.
Rodzice mojego ojca, Maria i Zygmunt Będkowscy pochodzą ze Zduńskiej Woli koło Łodzi. W czasie wojny zostali wywiezieni do lagrów. Po powrocie do kraju dziadek rozpoczął pracę w fabryce produkującej tkaniny. Dorabiała tam również babcia, jednak ze względu na zły stan zdrowia musiała zrezygnować i zająć się wyłącznie wychowywaniem dzieci: taty Włodzimierza i jego siostry Haliny.
Tata pełniąc służbę wojskową należał też do wojskowej kapeli. Grał na klarnecie, saksofonie i pianinie. Któregoś dnia został poproszony o występ na weselu w Bydgoszczy. W ten sposób poznał mamę, która była jednym z gości. Znajomość kwitła, mimo że ojciec odwiedzał mamę tylko podczas przepustek. W końcu jednak wzięli ślub i zamieszkali w Bydgoszczy. Mama już wtedy pracowała w laboratorium w Zachemie, po pewnym czasie również tata został tam zatrudniony. Zajmował się produkcją materiałów wybuchowych. Nie zrezygnował jednak z grania.
Po kilku latach przyszedłem na świat, po mnie moja siostra Kasia. W przedszkolu wytrzymałem zaledwie miesiąc. Kiedy więc mama wróciła do pracy, opiekowali się mną dziadkowie. Z tamtych czasów doskonale pamiętam smak klusek ziemniaczanych, które były specjalnością dziadka Władysława. To właśnie on często opowiadał mi o swoich wojennych losach. Dzięki dziadkowi zainteresowałem się historią i polityką.
Jak moich rodziców połączyło wesele
(kap)

Karol Będkowski, radny Rady Miasta Bydgoszczy, PiS