Planuje założyć też fundację kultury pod tą samą nazwą. Jest rodowitą bydgoszczanką. Jej korzenie są jednak... śląsko-bydgoskie.
- Dziadkowie ze strony mamy nazywają się Danuta i Antoni Chrzanowscy. Mieszkali w Bardzie Śląskim - opowiada pani Emilia. - Dziadek podczas wojny trafił do Niemca, do pracy. Babcia została sama z trójką małych dzieci. Po wojnie dziadek wrócił do kraju. Zamieszkali w Fordonie. Wtedy była to oddzielna miejscowość.
Dziadkom urodziło się czwarte dziecko. - To właśnie moja mama, Mirosława - mówi Kubik. - Jest nauczycielką biologii w Szkole Podstawowej nr 65 w Fordonie.
Dziadkowie ze strony ojca to Łucja i Zygmunt Malczyk. Mieszkali przy ul. Małgorzaty Fornalskiej (teraz ul. Leszczyńskiego) na Szwederowie. Babcia zajmowała się wychowaniem synów, a jej mąż był piekarzem. - Miałam rok, gdy zmarła babcia, pamiętam ją, jak przez mgłę - wspomina.
- Po śmierci babci dziadek przeprowadził się do Fordonu, na osiedle Bajka. Mieszka tu do dziś.
Ojciec pani Emilii, pan Piotr Malczyk, jest naukowcem. Wykłada na Wydziale Rolniczym Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego.
Pani Emilia ma młodszego o 4 lata brata, Kacpra. Tak samo na imię ma jej 14-miesięczny synek.
Największą pasją pani Emilii jest taniec. - Zaczęłam tańczyć, gdy miałam cztery lata. Mama prowadziła mnie na zajęcia do Pałacu Młodzieży. Uczyłam się tańca współczesnego. Jeszcze w podstawówce zaczęłam chodzić do studia baletowego działającego przy Operze Nova. Tam byłam do 2002 roku.
Fascynuje ją taniec - improwizacja. - Widz myśli, że to taniec bez choreografii, spontaniczny, ale wcale tak nie jest. Trzeba wielu prób, żeby występ się udał.
Założyła teatr tańca "Rozruch". Planuje też poprowadzić fundację "Rozruch", której jednym z obszarów działania byłby teatr tańca.
- Na razie mam zajęcia z maluszkami w żłobku prowadzonym przez Fundację Kreatywnej Edukacji. Dzieci w wieku 20 miesięcy - 3 lata uczę tańca.