Starówka przestała być miejscem zakupów - przyznaje Mateusz Winiawski, mieszkaniec Skarpy. - Przyjeżdżam jeszcze na Starówkę, by zjeść coś dobrego w restauracji. Niestety, oferta kulinarna staje się coraz uboższa. Chciałbym, by w naszym mieście więcej było różnorodnej kuchni.
- Przyznaję, że nie mam powodów, by bywać często na Starówce - mówi z kolei Janina Marczyńska. - Przyciągają mnie jedynie wydarzenia kulturalne, które odbywają się głównie w centrum miasta. To też okazja by umówić się ze znajomymi. Szkoda jedynie, że ciężko zrobić tu porządne zakupy.
Czytaj także: Toruńska Starówka umiera
Imprezy przyciągają torunian i nie tylko
Część przedsiębiorców narzeka, że na Starówce zamiera życie gospodarcze. Co rusz widać, że kolejny sklep zmienia adres. Właściciele restauracji przekonują, że zmiany na Starym Mieście powinny właśnie iść w stronę rozwoju usług związanych z działalnością rozrywkowo-kulinarną. Ludzi trzeba jednak odpowiednio przyciągnąć.
Maciej Lenkiewicz, współwłaściciel kawiarni, szansę na lepszą przyszłość Starówki widzi w poszerzaniu oferty kulturalnej miasta. Na interes nie narzeka, bo to właśnie do lodziarni "Lenkiewicza" ustawiają się w długich kolejkach po lody.
- Z jednej strony ciężko prowadzić biznes w centrum miasta, ale to właśnie tu jest największy potencjał do rozwijania działalności gospodarczej - przyznaje biznesmen. - Uważam, że powinniśmy myśleć o tym, co zrobić, by Starówka była atrakcyjna również poza sezonem turystycznym. Powinno odbywać się tu więcej imprez kulturalnych, które przyciągają ludzi i są bodźcem do rozwoju. Ten sezon turystyczny był dość dobry. Zauważyłem też, że coraz więcej ludzi uprawia tzw. turystykę regionalną. To są często wypady weekendowe. Toruń na tej mapie miast zaczyna być coraz bardziej widoczny.
Lenkiewicz przyznaje, że nawet w okresie jesienno-zimowym, gdy coś dzieje się w mieście, w jego kawiarniach od razu pojawiają się tłumy. Na ruch w interesie nie narzeka także Ramiz Korać, właściciel restauracji Monte Negro. - Na początku było ciężko rozwinąć skrzydła, ale jestem dobrej myśli - podkreśla.
Część przedsiębiorców narzeka jednak na ceny najmu lokali na Starówce. - Chciałem wynająć lokal, by urządzić w nim pub - opowiada anonimowo jeden z przedsiębiorców. - Cena wynajmu była jednak zaporowa, 160 zł za metr kwadratowy. Zrezygnowałem. Nie rozumiem tego, bo lokal nadal stoi pusty, a właściciel wcale nie zarabia.
- Mam to szczęście, że ludzie, od których wynajmuję lokal rozumieją, że prowadzenie restauracji to nasz wspólny interes - mówi z kolei Ramiz Korać. - Trzeba też pamiętać, że posiadanie kamienicy na Starówce wiąże się ze sporymi wydatkami np. na remonty.
Nadzieja w Restarcie
Zdaniem Macieja Karczewskiego potrzeba jednak kompleksowych rozwiązań, które sprawią, że Stare Miasto będzie miejscem przyjaznym nie tylko dla tych, którzy chcą się tu dobrze najeść i zabawić. - To nie wystarczy - tłumaczy prezes fundacji Stare Miasto. - Najpierw znikają sklepy, później znikną restauracje. Już teraz widać np. masową ucieczkę z centrum np. kancelarii prawniczych.
Nadzieją na ożywienie Starówki jest program Restart. Na razie projekt zrealizowano tylko w części teoretycznej. Udało się wykonać diagnozę problemów. Teraz jest szansa na zajęcie się kolejnym etapem. Na czym ma on polegać? - Na razie nie chcę tego zdradzać dopóki nie mamy jasnego sygnału z fundacji Stefana Batorego, że dostaniemy pieniądze na ten cel - mówi Maciej Karczewski.
Na razie działacze zaangażowani w projekt czekają na spotkanie z przewodniczącym Rady Miasta, by omówić problemy Starówki. Efekty pracy nad projektem zostaną też przedstawione oficjalnie na sesji Rady Miasta.
Czytaj e-wydanie »