
Roman Chrzanowski: - Tam w Konstancinie, leżał ze mną chłopak poszkodowany w wypadku. Przychodziła żona, dzieci, a on mógł tylko dawać znaki oczami. Nawet, gdy mucha usiadła mu na nosie, nic nie mógł zrobić

Roman Chrzanowski: - Tam w Konstancinie, leżał ze mną chłopak poszkodowany w wypadku. Przychodziła żona, dzieci, a on mógł tylko dawać znaki oczami. Nawet, gdy mucha usiadła mu na nosie, nic nie mógł zrobić

Roman Chrzanowski: - Tam w Konstancinie, leżał ze mną chłopak poszkodowany w wypadku. Przychodziła żona, dzieci, a on mógł tylko dawać znaki oczami. Nawet, gdy mucha usiadła mu na nosie, nic nie mógł zrobić

Roman Chrzanowski: - Tam w Konstancinie, leżał ze mną chłopak poszkodowany w wypadku. Przychodziła żona, dzieci, a on mógł tylko dawać znaki oczami. Nawet, gdy mucha usiadła mu na nosie, nic nie mógł zrobić