Z propozycji wyjazdu do pracy w Anglii skorzystało już wielu włocławian, wśród nich mieszkańcy schroniska dla bezdomnych. - Ze mną wyjechało do Londynu około trzydzieści osób mówi jeden z uczestników niefortunnej wyprawy. - Wszyscy liczyliśmy, że znajdziemy robotę i trochę zarobimy . Na miejscu okazało się, że musimy miesiąc czekać na pozwolenie. A pracy nie ma. Ja miałem trochę szczęścia i trochę pracowałem u tych ludzi, u których nocowałem. Ale nie miałem szansy na to, żeby zarobić lepiej niż w Polsce . W tej sytuacji zdecydowałem się na powrót do kraju. Z tego, co mi wiadomo, z tej grupy nikt nie został w Anglii i nie pracuje.
Podopieczni włocławskiego schroniska dla bezdomnych "Caritas" także korzystają z tych wyjazdów . Bezdomni w Londynie liczą na mannę z nieba, ale bardzo się rozczarowują. - Organizatora poznałem przez chłopaków ze schroniska opowiada kolejny uczestnik. - Obiecywał, że w Anglii będzie praca. Pojechało nas ze schroniska pięciu. Na miejscu okazało się, że trzeba czekać do miesiąca na jakąś kartę, żeby legalnie pracować. Po trzech dniach zostaliśmy odesłani z niczym do Włocławka. Organizator obiecywał, że jak będzie karta, to da znać. Do tej pory, choć minęły dwa miesiące, się nie odezwał. Czy zobaczyłem przynajmniej Londyn? Nie, nawet na ulicę nie wyszedłem, bo bałem się, że się zgubię.
Wyjazd do Londynu włocławskich bezrobotnych nic nie kosztował. Nie zapłacili za przejazd, nie zapłacili za noclegi. Kto to wszystko sponsoruje? Organizatorzy. Imion i nazwisk tych, którzy przygotowują wyjazdy i prowadzą nabór bezrobotni jednak nie znają. Znają tylko pseudonimy Mieszko, Telemach, Jesion. Po co organizują wyjazdy, jeśli nie są w stanie zapewnić pracy? Bezdomni twierdzą, że po to, aby wyłudzić "socjal". Nie znający ani słowa do angielsku bezrobotni podpisują w Londynie jakieś dokumenty, "organizatorzy" chodzą z nimi do urzędów. Nie za darmo. - Przez trzy miesiące biorą za nas zasiłek mówi kolejny uczestnik krótkiego wyjazdu do Londynu. Zarabiają na nas około tysiąc funtów.
Włocławska policja o tym procederze nic nie wie. Bezrobotni oszustwa nie zgłaszają, bo jak mówią, boją się zemsty.