Anna Małkiewicz, wójt Bobrowa jeździ oplem corsa - prywatnym. Gminy nie stać na zakup służbowego samochodu. - Sama sobie jestem kierowcą - śmieje się. Pani wójt ma przyznaną kilometrówkę (300 km miesięcznie) - zatwierdzoną przez przewodniczącego rady. Jako wójt musi być mobilna, by dotrzeć do każdego miejsca i to nie tylko w gminie, ale i powiecie.
Nowowybrana wójt Osieka - Iwona Gilewicz też nie ma złudzeń co do służbowego samochodu. - To zbyt duży wydatek. _Codziennie - od dnia wyboru - przemierza swoim volkswagenem polo co najmniej 80 km. Z domu do pracy. Na razie na własny koszt. - Nie odbyło się jeszcze posiedzenie rady. Nie ustalono jeszcze mojego wynagrodzenia ani sposobu rozliczania paliwa -_ kwituje.
Dr Alina Kopiczyńska, burmistrz Nowego Miasta Lubawskiego, codziennie szlak z domu do magistratu przemierza na piechotę. Aktualnie nie ma samochodu prywatnego, natomiast o służbowy specjalnie nie zabiega. - Owszem, myślałam o tym, ale uznałam, że bardziej się przyda nowy samochód Straży Miejskiej.
Od blisko czterech lat w służbie brodnickiego magistratu jest skoda super B. - Samochód zachowuje się jak nowy, nie mam zamiaru go zmieniać. Przynajmniej na razie - oświadcza Wacław Derlicki, burmistrz Brodnicy.
Roman Trąpczyński od siedmiu lat jeździ seicento. Kiedyś w służbie Urzędu Gminy Nowomiejskiej był polonez, potem maluch. - Trzeba jeździć do mieszkańców różnych wsi, trzeba być blisko ich problemów i dla każdego trzeba mieć czas. A na jazdę z rodziną mam hondę, prywatne auto. Też się dobrze sprawuje.
W naszym regionie gospodarze miast i gmin są raczej oszczędni. Wiedzą też, że ich wyborcy potrafią dobrze liczyć.