https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak się sprawuje służbowe auto?

Bogumił Drogorób, Katarzyna Pankiewicz
Nie tylko na Kabrowo czy Michałowskie,  czasami burmistrz Brodnicy musi jechać do  Warszawy, Torunia, Bydgoszczy. Granatowa  skoda super B przed magistratem stoi do  dyspozycji.
Nie tylko na Kabrowo czy Michałowskie, czasami burmistrz Brodnicy musi jechać do Warszawy, Torunia, Bydgoszczy. Granatowa skoda super B przed magistratem stoi do dyspozycji. Bogumił Drogorób
Sprawy miasta, gminy załatwiają często podczas służbowych wyjazdów. Muszą też czymś dojechać do urzędu. Służbowe auto mogą kupić z pieniędzy podatników. Gdy jeżdżą prywatnym - płacimy za paliwo i utrzymanie auta.

Anna Małkiewicz, wójt Bobrowa jeździ oplem corsa - prywatnym. Gminy nie stać na zakup służbowego samochodu. - Sama sobie jestem kierowcą - śmieje się. Pani wójt ma przyznaną kilometrówkę (300 km miesięcznie) - zatwierdzoną przez przewodniczącego rady. Jako wójt musi być mobilna, by dotrzeć do każdego miejsca i to nie tylko w gminie, ale i powiecie.

Nowowybrana wójt Osieka - Iwona Gilewicz też nie ma złudzeń co do służbowego samochodu. - To zbyt duży wydatek. _Codziennie - od dnia wyboru - przemierza swoim volkswagenem polo co najmniej 80 km. Z domu do pracy. Na razie na własny koszt. - Nie odbyło się jeszcze posiedzenie rady. Nie ustalono jeszcze mojego wynagrodzenia ani sposobu rozliczania paliwa -_ kwituje.

Dr Alina Kopiczyńska, burmistrz Nowego Miasta Lubawskiego, codziennie szlak z domu do magistratu przemierza na piechotę. Aktualnie nie ma samochodu prywatnego, natomiast o służbowy specjalnie nie zabiega. - Owszem, myślałam o tym, ale uznałam, że bardziej się przyda nowy samochód Straży Miejskiej.

Od blisko czterech lat w służbie brodnickiego magistratu jest skoda super B. - Samochód zachowuje się jak nowy, nie mam zamiaru go zmieniać. Przynajmniej na razie - oświadcza Wacław Derlicki, burmistrz Brodnicy.

Roman Trąpczyński od siedmiu lat jeździ seicento. Kiedyś w służbie Urzędu Gminy Nowomiejskiej był polonez, potem maluch. - Trzeba jeździć do mieszkańców różnych wsi, trzeba być blisko ich problemów i dla każdego trzeba mieć czas. A na jazdę z rodziną mam hondę, prywatne auto. Też się dobrze sprawuje.

W naszym regionie gospodarze miast i gmin są raczej oszczędni. Wiedzą też, że ich wyborcy potrafią dobrze liczyć.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska