- Trzy firmy się kontaktowały - informuje Tadeusz Kowalski, burmistrz Tucholi. - Wszystkich zaprosimy. Mają swoich klientów i są zainteresowane współpracą z gminą w dystrybucji węgla.
Przypomnijmy, gmina ma 60 dni od daty wystawienia faktury na jej uregulowanie. Zakłada się jednak, że samorząd będzie tyle węgla zamawiać, ile faktycznie się będzie sprzedawać. Wiadomo jednak, że urząd będzie mógł z faktycznej sprzedaży węgla do odbiorców faktury opłacić, więc nie będzie musiał wykładać na jego zakup pieniędzy.
Burmistrz zauważył, że już wcześniej udało się Kapostowi kupić 400 ton węgla. I to polskiego. Sprzedawał go po 2 tys. 100 zł.
Tucholanie, by móc kupić węgiel za pośrednictwem gminy Tuchola muszą złożyć wniosek.
Czy firmy będą dowoziły węgiel go do domów? Nie wiadomo, ale w ratuszu spodziewają się, że tak właśnie będzie. Burmistrz chce współpracować z wszystkimi chętnymi firmami, bo, jak mówi, nie chce wyeliminować z rynku żadnego podmiotu. - Mają odpowiednie warunki, bazę klientów i doświadczenie - mówił ostatnio radnym. - Nie chcę nikogo wykluczyć, tak by nikt "nie został na lodzie", gdy na rynku będzie teraz preferencja dla tego rządowego węgla.
Przedsiębiorstwa handlujące węglem muszą zresztą działać w porozumieniu - w ustawa jest o tym mowa. Zapewne szczególnej rywalizacji między firmami nie będzie. Gmina kupi węgiel za 1 tys. 500 zł za tonę, a maksymalna cena sprzedaży może wynieść 2 tys. zł. Różnica to marża, koszt dystrybucji i to, czy dany podmiot dowiezie węgiel do domu.
