Akcje protestacyjne, strajki są w demokracji stanem normalnym i daleko nam jeszcze do takich krajów jak Francja, czy Włochy, ale rząd Donalda Tuska już po pierwszym miesiącu rządzenia spotkał się z falą, z jaką nie mieli do czynienia poprzednicy. Miał być cud, a cudu nie ma - powtarza się często i niestety prostacko opozycja. Jest to przede wszystkim wynik wieloletnich zaniedbań.
Tak komfortowych warunków, jakie miało Prawo i Sprawiedliwość nie miał żaden z dotychczasowych rządów i długo już żaden nie będzie miał. To były dwa najlepsze lata dla gospodarki, w których skumulowały się pozytywne procesy wynikające między innymi z przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. To był też czas dobry dla europejskiej gospodarki. On się kończy. O czasie cudów trzeba więc zapomnieć i zderzyć się z rzeczywistością. Rzeczywistość zaś mówi, że płace rosły, a ludziom żyło się lepiej. Tyle że nie wszystkim.
Płace rosły przede wszystkim w przedsiębiorstwach, a nie w sferze budżetowej. Wprawdzie w służbie zdrowia w ubiegłym roku zanotowano podwyżki, którymi się chwalono, ale po latach posuchy nie miały one większego, także psychologicznego znaczenia. Podobnie z nauczycielami. Nie dostali wcześniej podwyżek, chociaż też organizowali marsze protestacyjne. Teraz nie zadowala ich podwyżka nawet trzy razy większa niż obiecywał poprzedni rząd. Lekceważono postulaty celników, bo PiS chciało tę służbę w ogóle zlikwidować i połączyć z policją skarbową. Nie zlikwidowano i wszystko pozostało w zawieszeniu. Na dodatek w minionych latach zamarł zupełnie dialog nawet w ramach Komisji Trójstronnej, jeżeli z kimś rozmawiano, to z NSZZ Solidarność.
Przychodzi więc czas odbudowania całego dialogu społecznego. Jest to tym pilniejsze, że rząd Donalda Tuska jest pierwszym gabinetem, który nie ma w swoim politycznym zapleczu żadnych związków zawodowych. Solidarność jest z prezydentem i PiS, a OPZZ raczej z lewicą. Nie jest przypadkiem, że Solidarność właśnie teraz wchodzi w spór z rządem na tle płac w budżetówce. Oczywiście można tłumaczyć, że poprzednicy wiele zaniedbali, ale rząd rozliczany jest z tego, jak rozwiązuje nawet bardzo stare problemy. W tym rozliczeniu nie będzie przebaczenia. Ciekawe, czy rząd już to wie? Może jednak popełnił błąd, że na początek nie przedstawił jakiegoś bilansu otwarcia?
Autorka jest publicystką tygodnika "Polityka"