https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Janina Paradowska - Czysta polityka - "Worek prezentów"

Przed nami bardzo krótka kampania parlamentarna. Takie stwierdzenie może zabrzmieć śmiesznie, gdyż tak naprawdę kampania trwa nieprzerwanie od ubiegłorocznych wyborów i właściwie przy tej liczbie kryzysów należało się jej spodziewać w każdej chwili, ale jakoś jednak w nią nie wierzono. Była natomiast silna wiara w tak zwanych posłów dietetycznych, którzy za żadną cenę nie podniosą rąk za skróceniem kadencji. Otóż okazało się, że tym razem podnieśli, bo dyscyplina partyjna zadziałała.

W najlepszej sytuacji jest dziś oczywiście Prawo i Sprawiedliwość, stąd też dość powszechne przekonanie, że te wybory wygra, bo ma do dyspozycji cały aparat państwowy. Na początek rozpoczęły się prezenty, niektóre nawet rządowo - opozycyjne, lub wręcz opozycyjne, ale do zrealizowania przez rząd. Oto wspólnym rządowo-opozycyjnym wysiłkiem (rządowym w sensie zaplecza parlamentarnego rządu) dwukrotnie zwiększono ulgę prorodzinną, co ma kosztować już w przyszłym roku ponad 6 mld. zł. Wysiłkiem opozycji, ku zaskoczeniu rządu, który dopiero po kilku dniach zorientował się w sytuacji uchwalono zniesienie starego emeryckiego portfela. Nie wiadomo, ile to kosztuje.

W tej sytuacji premier nie mógł być gorszy, który nie tylko że natychmiast wysupłał pieniądze dla terenów podtopionych przez deszcze i pojechał je wręczyć osobiście, ale także zrealizował praktycznie wszystkie postulaty służby zdrowia, które jeszcze dwa miesiące temu, gdy pod jego kancelarią stało "białe miasteczko", były nie do zrealizowania. Zresztą premier powiedział wówczas proroczo, że prędzej poda się do dymisji niż da pieniądze na służbę zdrowia, a marszałek Dorn wzywał nawet: pokaż lekarzu, co masz w garażu, sugerując, że wszystko to bogacze, a może nawet łapownicy. Premier będzie się jednak musiał podać do dymisji, bo to normalny powyborczy obyczaj, ale pieniądze już przyrzekł, wspólnie z ministrem zdrowia, który dzięki temu zapisał się natychmiast do PiS, czyli jak to mówi poseł Mężydło do partii Rydzyka, choć prof. Religa jeszcze niedawno był liberałem i jakoś nie było słychać o jego narodowo-katolickich przekonaniach. Jak się okazuje, listy wyborcze są jednak pokusą, której ulegają nawet ludzie, którzy wydawałoby się, o nic już nie muszą zabiegać, bo wszystko w życiu osiągnęli.

Tak więc na początek kampanii rozsypał się worek z prezentami dla ludności. Być może, dlatego nikt nie liczy, ile to będzie kosztować i kto za to zapłaci, gdyż nikt nie traktuje obietnic poważnie. To nie to, co niegdyś, kiedy minister finansów, pan Bauc, który wszystko solidnie policzył, pokazał jaka może być potencjalna dziura, której tak się wszyscy wystraszyli, że nawet pan Belka wyszedł i tuż przed dniem wyborów powiedział, że SLD, gdy dojdzie do władzy, szaleństw popełniać nie będzie. Dziś sytuacja się radykalnie zmieniła. Oszczędzać nikt nie chce, do wyborów zapewne codziennie czekać nas będzie jakiś prezent lub przynajmniej wizja prezentu. Rachunki zapłacą oczywiście podatnicy.
Oczywiście, po wyborach.

Autorka jest publicystką tygodnika "Polityka"

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska