Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z pewnością Polacy nie zgodzą się na przymusową relokacje migrantów - rozmowa z medioznawcą z UKW w Bydgoszczy

Grażyna Rakowicz
prof. UKW dr hab. Radosław Sajna-Kunowsky, politolog i medioznawcza z UKW w Bydgoszczy.
prof. UKW dr hab. Radosław Sajna-Kunowsky, politolog i medioznawcza z UKW w Bydgoszczy. Tomasz Czachorowski
Nie znamy jeszcze pytania referendalnego, ale z pewnością Polacy nie zgodzą się na przymusową relokację migrantów. Mam jednak wątpliwości czy referendum będzie wiążące, bo partie opozycyjne będą nakłaniać do jego bojkotu, a wymagany jest udział przynajmniej połowy uprawnionych do głosowania. Powiązanie referendum z wyborami zwiększy wprawdzie frekwencję, ale wiele osób może mimo wszystko nie oddać głosu w tej sprawie - mówi w rozmowie z „Gazetą Pomorską” prof. UKW dr hab. Radosław Sajna-Kunowsky, politolog i medioznawcza z UKW w Bydgoszczy.

Zacznijmy od tego, że Sejm przyjął uchwałę, w sprawie unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów. Za jej przyjęciem głosowało 242 posłów – w większości z PiS. Natomiast nie głosowały, niemal w całości kluby Koalicji Obywatelskiej i Lewicy. Wstrzymała się też Koalicja Polska, choć Władysław Kosiniak-Kamysz, lider PSL-u zgadzał się z argumentami przedstawianymi w Sejmie przez PiS. Jak Pan profesor skomentuje to głosowanie?

Partie opozycyjne pokazały, że nie popierają tej uchwały, a zatem - w domyśle - popierają przymusową relokację migrantów, forsowaną na forum władz Unii Europejskiej. To może być podstawą argumentacji w walce politycznej przed i w trakcie zbliżającej się kampanii wyborczej. Nie ulega wątpliwości, że tematyka migracyjna będzie jednym z głównych wątków tej kampanii, jeśli nie najważniejszym.

Jeszcze w lipcu ma być przedstawione pytanie referendalne w tej sprawie. Jakiego wyniku tego głosowania Pan się spodziewa?

Nie znamy jeszcze pytania referendalnego, ale z pewnością Polacy nie zgodzą się na przymusową relokację migrantów. Mam jednak wątpliwości czy referendum będzie wiążące, bo partie opozycyjne będą nakłaniać do jego bojkotu, a wymagany jest udział przynajmniej połowy uprawnionych do głosowania. Powiązanie referendum z wyborami zwiększy wprawdzie frekwencję, ale wiele osób może mimo wszystko nie oddać głosu w tej sprawie - pod wpływem opozycji i na złość rządowi. W każdym razie wyniki będą mogły mieć znaczenie przynajmniej opiniodawcze.

Czy wynik referendum będzie wiążący dla Unii Europejskiej?

Unia Europejska nie przejmuje się zbytnio opinią polskich obywateli - niestety. Realizowana jest polityka większości, ale tej unijnej - politycznej, a nie większości społeczeństwa w poszczególnych państwach. Polski rząd miałby jednak dodatkowy, ważny argument w dyskusjach na forum unijnym.

Opozycja mocno krytykuje to, że takie referendum będzie, ale też i to, że miałoby się ono odbyć w dzień wyborów parlamentarnych.

Opozycja obawia się tego referendum w dzień wyborów, bo ma świadomość tego, że wówczas straci szansę na wyższe poparcie. Kampania wyborcza będzie mocno kojarzona z tematem migracji, a Polakom zależy - przede wszystkim - na bezpieczeństwie, bo jest ono jedną z najważniejszych potrzeb obywateli. Dlatego rząd chce połączenia wyborów z referendum w sprawie migracji, bo to na pewno przysłuży się aktualnej władzy. Stąd teraz mamy zagranie Donalda Tuska, który nagle zaczął pokazywać, że teraz to on jest niby tym, który chce powstrzymania napływu nielegalnych imigrantów do Polski. A PiS – według jego nowej opinii – niby tych imigrantów wpuszcza, drzwiami i oknami...

No właśnie, jak wytłumaczyć spot szefa PO, w którym nagle opowiada się za uszczelnianiem polskiej granicy przed nielegalnymi imigrantami. I jednocześnie wytyka rządowi, że chce tych imigrantów jeszcze więcej przyjąć?

Jak słychać, Donald Tusk bardzo często zmienia zdanie. Nie bez powodu premier Morawiecki nazywa go nawet „farbowanym lisem”. W kwestii relokacji migrantów szef PO – jeszcze osiem lat temu – był jej gorącym zwolennikiem. Jest to kolejny dowód na hipokryzję Donalda Tuska i jego manipulacje - nie wiadomo co popiera, a czego już nie. To jest tylko taka polityczna gra, która może chwycić w przypadku jego zwolenników, oczekujących ciągłej argumentacji potwierdzającej kto tu jest dobry, a kto zły. Ale ci, którzy obserwują to zachowanie Tuska wnikliwiej i bardziej obiektywnie, dostrzegają u niego po prostu tę polityczną grę. Podobny mechanizm wystąpił także w przypadku zapory na granicy polsko-białoruskiej. Także jej postawienie najpierw mocno nie podobało się szefowi Platformy, choć okazała się potrzebna, bo na granicy jest jednak duże niebezpieczeństwo. Wychodzi też na to, że polityka rządzących w tym kierunku może przyczynić się do wzrostu poparcia dla Zjednoczonej Prawicy, bo temat migracji będzie się utrzymywał. Stąd zresztą taki sceptycyzm ze strony opozycji. Możemy mieć pewność, że gdyby Donald Tusk doszedł do władzy, to przymusowa relokacja imigrantów byłaby realizowana. Bo nie sądzę, żeby przewodniczący Platformy sprzeciwił się władzom Unii Europejskiej, zwłaszcza że jego partia należy przecież do Europejskiej Partii Ludowej, podobnie jak jego mocna zwolenniczka, czyli Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej. Można powiedzieć, że są to polityczni przyjaciele i nie wyobrażam sobie, żeby Tusk w tej sytuacji czemukolwiek się sprzeciwiał.

Toczy się kampania, są sondaże. Z tego, przeprowadzonego od 30 czerwca do 2 lipca przez Instytut Badań Pollster na próbie 1042 dorosłych Polaków wynika, że Zjednoczona Prawica dostałaby 36,6 proc. głosów. Koalicja Obywatelska - 29,4 proc. W Sejmie znalazłyby się także: Konfederacja – 10,6 proc., Trzecia Droga (Polska 2050 i PSL) – 9,3 proc. i Lewica – 8 proc.

W ostatnim czasie dużo dzieje się wokół problemu migracyjnego stąd też – w porównaniu z poprzednimi sondażami – ten wzrost poparcia dla Zjednoczonej Prawicy może potwierdzać to, że opinia publiczna chce powstrzymania tej nielegalnej imigracji do Polski. I jednocześnie, nie daje wiary słowom Tuska. Wydaje się też, że całkiem rozsądnym ruchem było powierzenie teki wicepremiera Jarosławowi Kaczyńskiemu, prezesowi PiS, który wziął w swoje ręce sprawy bezpieczeństwa Polski i w tym zakresie ma koordynować działania rządu. Choć tuż po tej zmianie w rządzie przypuszczałem, że może to być odebrane negatywnie przez opinię publiczną, nie tylko tę opozycyjną, to jednak wydaje się, że może ona bardziej przekonywać Polaków do tego, że sprawy bezpieczeństwa są dla rządu kluczowe. Nastąpiła identyfikacja osoby Jarosława Kaczyńskiego z bezpieczeństwem Polski, tym bardziej, że wcześniej stworzył on dla naszego kraju program tego bezpieczeństwa. Wicepremier ma szansę być postrzegany jako taki współczesny Piłsudski, który ma obronić Polskę przed nowymi "najeźdźcami" ze Wschodu. A przy okazji - także nowym Sobieskim – za powstrzymywanie niekontrolowanego napływu muzułmańskich imigrantów. To może brzmi pompatycznie, ale te problemy są realne.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska