https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jann Castor wracał do Włocławka z sentymentem

Zmarły przed kilkoma dniami w Hollywood kompozytor i multiinstrumentalista w rodzinnym mieście był m.in. w roku 1998. Spotkaliśmy go w Teatrze Impresaryjnym.

Rok 1998. Krzysztof Ruciński i jego brat Wiesław, już jako Jann Castor, ("n" dodane to nie błąd, tak sobie życzył), spotykają się w Teatrze Impresaryjnym we Włocławku przed spektaklem Katarzyny Figury: - Osiemnaście lat temu Wiesiek wylądował w Australii - mówi Krzysiek Ruciński, nazywany włocławskim bardem. - Odzywał się stamtąd rzadko. Gdy zaczęło mu się lepiej wieść, przeniósł się do Hollywood. Ma tam dom, własne studio. Komponuje muzykę filmową, ostatnio dla wytwórni Disney 'a. Czemu ma pseudonim? Może żeby odgrodzić się od przeszłości. Ale nie do końca. Jan to imię po dziadku Castor - wzięte z mitologii.

Multiinstrumentalista, zakochany w gitarze 11-strunowej. Nagrał kilka płyt, w tym koncert na gitarę, i orkiestrę filharmoniczną.
W Ameryce spotkał Beatę Poźniak, z Kasią Figurą łączą go przyjazne więzy. O Hollywood mówi: - To miasto jest jak Babilon, dobro miesza się ze złem. O Włocławku: - To moje miasto rodzinne, przyjeżdżam tu z sentymentem.

Jann Castor zmarł w Hollywood.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

B
Bernard

Picie skraca życie. Taka prawda. Śpij kolego... 

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska