Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jantur. Rolnicy chcą złożyć skargę. Ich pełnomocnik do dziś nie zarejestrował stowarzyszenia wierzycieli

Jadwiga Aleksandrowicz
Jedno ze spotkań rolników - wierzycieli, z lewej Krzysztof Pieczkowski, z prawej stoi Jan Raszka.
Jedno ze spotkań rolników - wierzycieli, z lewej Krzysztof Pieczkowski, z prawej stoi Jan Raszka. Fot. Jadwiga Aleksandrowicz
Wierzyciele nieszawskiej upadłej spółki Jantur od lutego byli łudzeni przez swego prawnika, że powołane przez nich stowarzyszenie będzie walczyć o ich interesy. Do dziś nie zostało zarejestrowane!

Mecenas nie miał czasu?

- To skandal! W lutym odbyło się we Włocławku spotkanie kilkudziesięciu wierzycieli, którzy założyli stowarzyszenie. Do dziś nie zostało ono zarejestrowane w sądzie. Podobno dlatego, że wniosek o rejestrację jest przez sąd odsyłany z powodu jakichś braków i wad. Czy to taka trudna sztuka dla doświadczonego prawnika zarejestrować stowarzyszenie? - dziwi się i denerwuje Adam Wroniecki, przewodniczący komisji rewizyjnej stowarzyszenia.

Zebranie założycielskie odbyło się 11 lutego we Włocławku. Siedzący za stołem prezydialnym mec. Wiesław Woźniak przekonywał rolników, że rejestracja potrwa 2-3 tygodnie, zapewniał, że zna procedury, bo wiele już takich stowarzyszeń rejestrował.

Okazało się jednak, że dokumenty o zarejestrowanie Stowarzyszenia Wierzycieli Spółki z o.o. Jantur w Nieszawie dotarły do Krajowego Rejestru Sądowego w Toruniu dopiero 26 marca. Dlaczego tak późno, półtora miesiąca po zebraniu? Nie wiadomo. Na dodatek z wadami, przez które do dziś stowarzyszenie nie jest zarejestrowane.

Zarząd stowarzyszenia zdecydował się zerwać wszelką współpracę z mec. Woźniakiem.
- Nigdy nie miał dla nas czasu, nigdy nie chciał pokazać jakichkolwiek dokumentów, nawet rejestru członków. Na zebraniach dowiadywaliśmy się o wpisach na listę osób, o których członkowie zarządu nie mieli pojęcia, że są członkami stowarzyszenia. Miał za to czas, by bywać w Janturze i spotykać się z byłym zarządem i panami Chmielewskimi - mówi Krzysztof Pieczkowski. - Kiedy naciskałem, by pokazał nam dokumenty, usłyszałem, że mecenas wypowiada nam pełnomocnictwo, którego mu udzieliliśmy. Obiecał odesłać dokumenty pocztą. Czekamy na nie już kilka dni.

Będzie skarga do Krajowej Rady Adwokackiej?

Wierzyciele uważają, że mecenas nie reprezentował ich jak należy.
- Mamy wrażenie, że stowarzyszenie miało być tylko zasłoną dymną. Chodziło o zorganizowanie wierzycieli, by indywidualnie nie jeździli do spółki i nie marudzili o pieniądze za dostarczone zboże, które winna jest im spółka Jantur, należąca do rodziny Chmielewskich - podejrzewa Adam Wroniecki.

Poważnie zastanawia się nad oficjalną skargą do Krajowej Rady Adwokackiej, bo jego zdaniem, opiekujący się stowarzyszeniem prawnik w żadnym stopniu nie reprezentował interesów wierzycieli, a wręcz przeciwnie, odwodził ich od dochodzenia swoich praw w sądzie czy prokuraturze. Był też przeciwny temu, by do prokuratury w imieniu wszystkich wierzycieli, doniesienie złożyło stowarzyszenie, o czym mówił na jednym z zebrań w Zakrzewie.

Do mec. Woźniaka nie udało się nam dodzwonić. Telefon milczał lub przerywano połączenie. Na pozostawioną w poczcie głosowej prośbę o chwilę rozmowy na temat stowarzyszenia nie zareagował.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska