Wydział Gospodarczy Sądu Rejonowego we Włocławku podjął decyzję w sprawie upadłości spółki Jantur z o.o. w Nieszawie. Nie przychylił się do wniosku nowego zarządu i nowej rady nadzorczej, złożonych z największych wierzycieli - rolników, którzy zabiegali o upadłość z postępowaniem układowym, i którym udało się nawet poczynić pewne ustalenia z niektórymi wierzycielami publicznoprawnymi.
Sąd zdecydował o upadłości z likwidacją spółki, wyznaczył sędziego Jerzego Rażewskiego na komisarza i mecenasa Jacka Cędrowskiego z Torunia na syndyka masy upadłościowej.
Czy upadłość z likwidacją oznacza, że wierzyciele, w tym kilkuset rolników, mogą zapomnieć o odzyskaniu pieniędzy, utopionych w Janturze? Wiadomo, że długi spółki przekraczają wartość jej majątku, w dodatku zastawionego. Okazuje się, że niekoniecznie. Syndyk Jacek Cędrowski uważa, że jest możliwe uruchomienie firmy, by ta zarobiła na spłatę długów.
- Spotkałem się z zarządem spółki i zaproponowałem dzierżawę majątku z zachowaniem dotychczasowego profilu produkcji - powiedział nam wczoraj, podkreślając że dzierżawcą może być grupa wierzycieli, ale może być też ktoś inny.
Czy duzi wierzyciele podejmą się dzierżawy - nie udało się nam wczoraj ustalić. Wielu rolników czeka na uruchomienie firmy, nie tylko upatrując w tym szansę na odzyskanie swoich pieniędzy. Chodzi też o to, by było gdzie odstawiać zboże.
