Do sprzedaży wystawiona jest gorzelnia (obecnie wydzierżawiony i pracujący na pełnych obrotach), którego cenę skalkulowano na prawie 5,2 mln zł, magazyn w Kikole (pow. lipnowski) - cena nieco ponad 1,5 mln zł i magazyn w Chromowoli - cena prawie 1,7 mln złotych.
- Myślę, że największe szanse na sprzedaż mają magazyny. Oferenci pytają o nie. Najwięcej zapytań o część produkcyjna mamy z Wielkopolski - zdradza mec. Jacek Cędrowski, syndyk masy upadłościowej.
Nie ukrywa, że nabywca gorzelni, będzie musiał w nią zainwestować, głównie w oczyszczalnię ścieków, bo nie są tam uregulowane sprawy wodno-ściegowe, oraz w zabezpieczenie kotłowni, by ograniczyć straty ciepła, a także w nowocześniejsze urządzenia.
W tej chwili pracuje tylko młyn w Wagańcu, który został kilka miesięcy temu wydzierżawiony.
- Dzierżawca nie zdradza, czy zechce ten młyn kupić. Wiem, że kończy budowę nowoczesnego młyna w Dobrem - mówi mec. Cędrowski.
Do kupienia jest też budynek dawnego przedszkola w Nieszawie. Cena wywoławcza to 615 tys. złotych. Niedawno okazało się, ze w skład majątku spółki wchodzi też budynek mieszkalny w Wagańcu, w którym mieszka 6 najemców, płacach miesięczny czynsz w łącznej kwocier 510 złotych. ten obiekt jednak nie jest przewidziany do sprzedaży.
Na sprzedaż majątku czekają wierzyciele, którzy powoli tracą nadzieję, że cokolwiek odzyskają. Są ich setki, głównie rolnicy - dostawcy zboża. Syndyk przyznaje, że dotąd żaden wierzyciel nie dostał pieniędzy.
T
akże syndyk dostał nawet złotówki za swoją pracę. Ale perspektywy ma świetne, bo wynagrodzenie, jakie może otrzymać po zakończeniu procesu likwidacji sięgnie prawie pół miliona złotych (ok. 480 tys. zł). - To skandal - uważa Wiesława Burczyńska z Rady Wierzycieli.
- To wypadkowa kilku czynników: wartości likwidowanego majątku, zaangażowania w pracę, skuteczności, rozmiaru procesu, problemów. Oceni to sędzia komisarz - tłumaczy syndyk.
