- Liczy Pan na to, że Pana nowe ugrupowanie, które powstanie z połączenia UPR i WiP, wprowadzi do Sejmu 15 proc. posłów. Kogo widziałby Pan tam w roli partnera?
- Nie damy się wciągnąć w żadne układy z obecnym estabilszmentem, ponieważ uważamy go za złodziei. Moim zdaniem 80 proc. z tych osób powinno siedzieć w kryminale. Oczywiście, jak już znajdziemy się w parlamencie - a załóżmy, że PO jest za w jakieś sprawie, PiS przeciw, a SLD się wstrzymuje - to będziemy musieli zająć stanowisko. Teraz trudno mówić jakie. Te partie są gangami istniejącymi tylko po to, aby utrzymać władzę. Nie mają żadnej ideologii. Kłamstwem jest, że SLD to partia socjalistyczna, tak samo jak PiS nie jest partią konserwatywną, a PO liberalną. To tylko hasła służące do zdobywania i utrzymywania władzy. My chcemy zmienić ustrój, a nie świnie przy korycie. Trzeba koryto zlikwidować.
- A jakich ludzi chciałby Pan przyciągnąć do swojej partii?
- Ludzi normalnych. Lewica opiera się na złych rolnikach, którzy potrzebują dotacji; złych artystach, którzy potrzebują dotacji oraz złych przedsiębiorcach, którzy też potrzebują dotacji unijnej, itd. My z kolei chcemy się opierać na niepotrzebujących żadnego wsparcia. Na artystach umiejących sprzedać obraz bez pomocy ministerstwa i reżyserach potrafiących samemu zrobić film.
- Ale wyborcy chętniej głosują na znane twarze, znane głównie z telewizji.
- Na pewno nie chcemy mieć u siebie znanych polityków, bo z reguły są kryminalistami, więc zrozumiałe chyba, że nie zamierzamy z nimi rozmawiać. Choć oczywiście zdarzają się wyjątki. Być może znajdą się u nas jakieś znane twarze z dziedziny pozapolitycznej, np. do Senatu. Tego nie wykluczam.