Rękodzielnicy, wytwórcy serów czy choćby wędlin przez ostatnie kilka dni rozstawiali na stołach swoje najlepsze produkty. Okazja? Coroczny Jarmark Wielkanocny w Toruniu.
Dziś (3.04) ostatni dzień jarmarku. Kto chce na niego zajrzeć, powinien odwiedzić Rynek Staromiejski w godz. 11-14. Na godz. 13 jest zaplanowane tradycyjne święcenie pokarmów.
W tym roku aura nie była łaskawa dla handlowców.
- Potworny wiatr, non-stop deszcz i przenikliwie zimno. Nie dziw, że klienci średnio dopisują - mówi Aldona Zvikiene, która przyjechała ze swoimi towarami aż z Litwy. Torunianie i turyści najczęściej pytają ją o chleb wileński. - To w stu procentach naturalny produkt. I co istotne, znakomicie smakuje. Chętnie pozwiedzałabym Toruń, ale nawet nie mam kiedy. Póki co, widziałam pomnik Filusia. No i oczywiście ratusz.
Co najczęściej kusi fanów swojskiego jedzenia?
- Zdecydowanie miód - śmieje się Joanna Nawrocka, mieszkanka Rubinkowa. - Cóż, to smak mojego sielskiego dzieciństwa. Dziadek miał ule pod Włocławkiem, więc miodu nigdy nie brakowało. Ale jakoś mi się nigdy nie znudził. Trzeba pamiętać, że inny rodzaj miodu pasuje do słodkich potraw, inny do mięs. Te ciemne używam do strucli. Jasne czyli łagodniejsze, do sosów. Dla mojej rodziny nie ma nic lepszego do popołudniowej herbaty niż dobry miód.
- Szukam domowych krówek. Takich krojonych na oczach klientów - mówi Łukasz Zakrzewski. - Póki co, kupiłem kiełbasę chłopską. Żona ogląda chleb żytni z dynią.
Oprócz wielkanocnych pisanek, koronek czy stroików, w sercu Torunia czekają m.in. kurtosze. Czyli? Złociste i chrupiące wypieki z ciasta drożdżowego. Kusi też chleb z serca Puszczy Białowieskiej, który jest wypiekany tradycyjnie od XIX wieku z naturalnego zakwasu. Kolejny przysmak dla fanów tradycyjnych smaków to podpiwek domowy - napój bezalkoholowy o lekko słodkawym smaku i ciemnej barwie.
- Powstaje z palonej kawy zbożowej, suszonego chmielu, drożdży, wody i cukru - Robert Maliniak czyta głośno informację widoczną na jednym ze stoisk. - Oj, chyba się skuszę.