- Sami jesteśmy zaskoczeni tą sytuacją - mówi Marek Śliwczyński, nowy dyrektor wąbrzeskiego szpitala.
Zespół jedynej zakontraktowanej karetki pogotowia dla naszego powiatu składa się z lekarza, ratownika medycznego oraz kierowcy. Średnio wyjeżdżają sześć razy dziennie.
Problem pojawia się, gdy karetka jest potrzebna w dwóch miejscach jednocześnie. Wtedy na pomoc dysponowani są strażacy. - Nie są to częste sytuacje, ale w tym roku już dwukrotnie transportowaliśmy osoby do szpitala - mówi asp. sztab. Witold Miklikowski, zastępca komendanta PSP w Wąbrzeźnie.
Taka właśnie sytuacja miała miejsce przedwczoraj. Do szpitala trzeba było przewieźć gimnazjalistkę z Ryńska, która uderzyła się w głowę. Było podejrzenie wstrząśnienia mózgu. Karetka w tym czasie była jednak w innej części powiatu.
Przeprowadzone niedawno kontrole NFZ i Wydziału Zarządzenia Kryzysowego z Bydgoszczy wykazały nieprawidłowości w dotychczasowym funkcjonowaniu wąbrzeskiego sytemu ratownictwa. Problemem jest właśnie brak rezerwowej karetki.
Teraz, po przekształceniu szpitala, jego nowy dyrektor Marek Śliwczyński zapowiada, że druga karetka w powiecie będzie stacjonowała.
- Docelowo myślimy o utworzeniu trzech zespołów. Jednego z lekarzem, a dwóch z ratownikami medycznymi - mówi dyrektor.
Pierwsza z dwóch zapowiadanych karetek ma stanąć w styczniu, w Płużnicy. Jej załoga będzie pełniła całodobowe dyżury w ośrodku zdrowia.