Więcej informacji z Grudziądza znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/grudziadz
Więcej informacji z Grudziądza znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/grudziadz
- Czy na meczu z Elaną w Toruniu byli inni kibice Olimpii, niż ci w Chojnicach, gdzie zebrali same pochwały za kulturalny, wzorowy doping?
- Kibice Olimpii przez trzy lata, skutecznie pracowali na dobrą opinię, by ją sobie jednym meczem w Toruniu zepsuć. Przecież dopiero co, na meczu w Chojnicach zachowywali się wręcz idealnie, byli stawiani za wzór, wszyscy ich chwalili.
- Co zatem stało się z nimi w Toruniu?
- Byłem na tym meczu. Wszystko się rozegrało na samym początku, mniej więcej w ciągu góra dziesięciu minut. Zaczęło się od tego, że jeden z grudziądzkich kibiców wspiął się na ogrodzenie i przeleciał na drugą stronę. Ochrona zareagowała momentalnie. Nie pozwoliła mu wrócić, tylko go zatrzymała, zabrała do radiowozu. Solidarni z nim koledzy zaczęli robić szum.
Czytaj: Po derbach Elana Toruń - Olimpia Grudziądz: toruńscy policjanci zatrzymali 52 pseudokibiców
akłócone derby: Elana Toruń - Olimpia Grudziądz
- Wyrywali krzesełka?
- Nie od razu. Zostali potraktowani gazem łzawiącym, co ich trochę uspokoiło, a później zaczęli się buntować, i właśnie wyrywać krzesełka. Takie stare, jakie były wcześniej na Olimpii. Jeszcze raz dostali gazem. Uznałem, że trzeba wkroczyć i przemówić do nich, by sobie nie napytali jeszcze więcej kłopotów. Skarżyli się, że ochrona jest agresywna. Tłumaczyłem, że gdyby siedzieli w wydzielonej dla nich klatce spokojnie, do niczego by nie doszło. Apelowałem, aby już pozostali w swoim sektorze spokojnie, żeby żadnych ekscesów nie wszczynali. Posłuchali. Ochłonęli i do końca meczu, po pierwszych, burzliwych minutach był już porządek.
- Jeden nieodpowiedzialny członek grupy, który przedostał się za ogrodzenie, sprowokował ciąg zdarzeń, których finałem mogą być wyroki.
- W tłumie kibice inaczej się zachowują. Wystarczy iskra zapalna i cała dyscyplina bierze w łeb. Tyle razy z nimi rozmawialiśmy, tłumaczyliśmy. Spotykali się z nimi także odpowiedzialny za ochronę klubu Dariusz Borowski oraz policjanci. Wiedzieli, jak się mają pilnować. W Toruniu nie zapanowali nad kilkoma nieodpowiedzialnymi osobnikami, którzy pociągnęli za sobą innych i doprowadzili do awantury. Wielu z nich będzie teraz miało poważne kłopoty, bo przecież wszystko było monitorowane, nikt na stadionie nie jest już anonimowy. A dla Grudziądza - to wstyd. To się nie powinno było zdarzyć.
Udostępnij