O tym, jak bardzo potrzeba jest taka placówka świadczy fakt, iż włocławski oddział Kujawsko-Pomorskiej Regionalnej Kasy Chorych wydał dotychczas ok. 1 tys. promes na badania i leczenie.
- Pomysł utworzenia filii Regionalnego Centrum Onkologii zrodził się w momencie rezygnacji Kasy Chorych z budowanego właśnie obiektu, który idealnie nadaje się na potrzeby służby zdrowia - mówi dr Henryk Brzeziński, dyrektor włocławskiego oddziału KPRKCh. - Moje pierwsze spotkanie z dyrektorem Regionalnego Centrum Onkologii w Bydgoszczy utwierdziło mnie w przekonaniu, że jest o co walczyć. Włocławscy pacjenci muszą jeździć do Bydgoszczy, Łodzi czy Zgierza. Jest to odległość, która nie dość, że źle wpływa na stan fizyczny, to również jest kosztowna. W filii Regionalnego Centrum Onkologii będzie taki sam standard diagnostyki i leczenia, jak w Bydgoszczy.
Zdaniem Jerzego Baczyńskiego, lekarza i przewodniczącego Komisji Zdrowia Rady Miasta, szansy na taką placówkę Włocławek dotychczas nie miał i nie wolno jej zaprzepaścić. Wiele zależy teraz od Kasy Chorych, która ogłosiła przetarg na sprzedaż obiektu przy ul. Kowalskiej. RCO przystąpiło do przetargu, ale jego dyrekcja nie kryje, że wolałaby inną formę przejęcia budynku. - Pieniądze, które musielibyśmy wydać na kupno budynku, lepiej byłoby przeznaczyć na dokończenie budowy i wyposażenie - mówi dr Zbigniew Pawłowicz, dyrektor RCO.
W ciągu najbliższych kilku tygodni sytuacja powinna się wyjaśnić.
Ostatnie pełne dane statystyczne z 1999 r. dowodzą, że wśród mieszkańców byłego woj. włocławskiego, u których wykryto nowotwory, najczęstsze zachorowania dotyczyły: raka oskrzeli i płuc, sutka, okrężnicy, szyjki macicy, trzonu macicy, jajnika, żołądka. W 1995 r. nowotwory wykryto u 1055 osób, w 1999 r. - 1544. to prawie 50-procentowy wzrost zachorowań.
**
