
MÓWI JERZY KANCLERZ
Jakie są scenariusze dla ligi żużlowej? Kiedy najpóźniej rozgrywki musiałby ruszyć, by w ogóle udało się je dokończyć? I jak w tej sytuacji radzą sobie kluby i zawodnicy? - o tym rozmawiamy z Jerzym Kanclerzem, prezesem Polonii Bydgoszcz.
Czytaj na kolejnych stronach >>>

MÓWI JERZY KANCLERZ
Jak Polonia funkcjonuje w tym trudnym okresie?
Jerzy Kanclerz: Ja pracuję, jestem w klubie codziennie, doglądam ważnych spraw. Pozostali pracownicy klubu działali ostatnio zdalnie, teraz zaczynają wykorzystywać urlopy. Nie mamy wyjścia, sytuacja jest trudna dla wszystkich i trzeba szukać niestandardowych rozwiązań. Jest ciężko, być może czekają nas jeszcze trudniejsze momenty, ale w tej chwili nie liczy się nic innego, niż zdrowie nas wszystkich i o to trzeba w pierwszej kolejności zadbać.
Czytaj na kolejnych stronach >>>

MÓWI JERZY KANCLERZ
Co z zawodnikami? Rozjechali się do domów?
Jerzy Kanclerz: Każdy jest w siebie. Josh Grajczonek wyjechał do Australii i tam chcę przeczekać najgorsze, trochę potrenować w miarę możliwości. Pozostali obcokrajowcy też przebywają w miejscach swojego stałego zamieszkania. Wysyłają nam filmiki z ćwiczeń, treningów domowych, bo więcej nic zrobić nie mogą. Prochu nie wymyślimy, trzeba czekać, zachować spokój, a przede wszystkim rozsądek.
Na sportowcach ta sytuacjach też się mocno odbija.
Jerzy Kanclerz: Oczywiście. Wszystkie kluby i wszyscy sportowcy są teraz w zawieszeniu. My również. Nasi zawodnicy otrzymali niedawno pieniądze, które mieli zapisane w kontraktach na tzw. przygotowanie do sezonu. Niezależnie od rozwoju sytuacji i tego, kiedy i czy w ogóle liga ruszy, nie będę im tego odbierał. Natomiast większa część ich zarobków to przecież pieniądze podnoszone z toru - za wywalczone punkty. Jeśli ligi nie ma, to tych pieniędzy też nie. A przecież oni mają swoje teamy na utrzymaniu, płacą składki. Odwołane mecze dotykają finansowo naprawdę wielu rodzin.
Czytaj na kolejnych stronach >>>

MÓWI JERZY KANCLERZ
A jak ta sytuacja wpływa na budżety klubowe?
Jerzy Kanclerz: To się dopiero okaże, bo nikt przecież nie wie, jak długo potrwa ta wyjątkowa sytuacja. Ja cieszę się, że udało nam się spłacić wszystkie długi, wyprowadzić klub na prostą. Teraz nie wiem, co będzie dalej. Bo przecież w tej sytuacji nie będę prosił kolejnych firmy, by nas wsparli i zostali naszymi sponsorami. Każdy biznes będzie walczył o przetrwanie. W naszym przypadku, nie wyobrażam sobie startu ligi bez kibiców. Nie ma to sensu ani ze względu na widowisko, ani z powodów finansowych - wpływy ze sprzedaży biletów to w klubach jakieś 30 procent budżetów.
Czytaj na kolejnych stronach >>>