Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeśli nie osiągniemy porozumienia, grozi nam cicha wojna domowa

Karina Obara
Karina Obara
Dr Bartosz Rydliński: - Plemienne okładanie się maczugami nie służy Polsce
Dr Bartosz Rydliński: - Plemienne okładanie się maczugami nie służy Polsce archiwum prywatne
Rozmowa z dr. Bartoszem Rydlińskim, politologiem z UKSW w Warszawie, o pomyśle Barbary Nowackiej, by się dogadać z PO i Nowoczesną.

- Barbara Nowacka podjęła decyzję, aby Stowarzyszenie Inicjatywa Polska porozumiało się z PO i Nowoczesną na temat wspólnego startu w wyborach do sejmików województw. Czy to dobry pomysł?
To jest symboliczny gest ze strony Barbary Nowackiej, który przekreśla jej szanse na bycie ważną postacią szeroko pojętej lewicy. Do tej pory, od 2015 r. była przecież uważana za jedną z liderek przyszłej, nowej lewicy. Ta decyzja wpisuje ją i część jej otoczenia z Inicjatywy do grona ideologicznych dezerterów z lewicy na rzecz PO. Nowacka zapisuje się więc do klubu z takimi postaciami jak Bartosz Arłukowicz, Dariusz Rosati czy Danuta Hübner. Dorastała przecież w środowisku lewicy, a dziś zmienia polityczne szaty, być może tracąc swoje wieloletnie przyjaźnie z niektórymi działaczami z SLD czy Partii Razem.

- Dlaczego tak wielu poczytuje to, co proponuje Nowacka, za zdradę lewicy?
Należy pamiętać, że PO czy Nowoczesna nieraz pokazały, że są bardzo dalekie od ideałów socjaldemokracji i lewicy. Choćby poprzez ich nieobecność czy głosowanie przeciw, gdy została zamknięta droga do debaty nad projektem dotyczącym ustawy antyaborcyjnej. Nomen omen komitet „Ratujmy kobiety” reprezentowała przecież Barbara Nowacka. I PO, i Nowoczesna są partiami wolnorynkowymi, które mają niechętny stosunek do związków zawodowych. I trzeci przykład, że PO i Nowoczesna nie mają nic wspólnego z lewicą - obie te partie razem z PiS głosowały nad dekomunizacją przestrzeni publicznej. W wyniku tej ustawy wyrządzono wiele historycznej krzywdy, wymazano wiele postępowych nazw ulic, placów, burzone są pomniki.

- Ale gdyby spojrzeć na pomysł Nowackiej z odrobiną dobrej woli. Widzi pan wspólne fronty z liberalną PO i Nowoczesną?
Oczywiście lewica ma punkty styczne z tzw. koalicją obywatelską, np. obronę demokratycznego państwa prawnego, poszanowanie konstytucji, obronę pozycji Polski na arenie międzynarodowej, szczególnie w UE. To są ważne rzeczy, ale nie fundamentalne dla lewicy. Odsunięcie PiS od władzy nie powinno być najważniejszym punktem programu, jak twierdzą Grzegorz Schetyna, Katarzyna Lubnauer czy od niedawna Barbara Nowacka. Lewica SLD-owska czy Razem-owska słusznie patrzą na działania liderki Inicjatywy nieprzychylnym okiem, traktując je w kategoriach ideowej zdrady.

- A nie obawia się pan, że jeśli lewica trochę się nie ugnie, w ogóle nie znajdzie się ani w samorządzie, ani w Sejmie?
Patrząc na sondaże, to największe szanse na wejście do samorządów i Sejmu ma SLD, jeśli pójdzie do wyborów samodzielnie.
Oczywiście, są miasta, gdzie lewica idzie razem. W Poznaniu Tomasz Lewandowski, kandydat na prezydenta, ma w swoim komitecie poparcie zarówno Razem, SLD, jak i Inicjatywy Polskiej. Są więc przykłady, gdzie można coś wspólnie stworzyć. Ale nie wszędzie. Paulina Piechna-Więckiewicz powiedziała wczoraj, że nie wyobraża sobie, aby wyborcy, głosując na nią, dostali w pakiecie Grzegorza Schetynę, który już kilka razy pokazał, że bliżej mu do Polski Jarosława Kaczyńskiego niż Włodzimierza Czarzastego czy Adriana Zandberga.

- W Polsce zaledwie 20 proc. wyborców deklaruje poglądy lewicowe. A ich sympatia jest głównie po stronie PO.
Ale kluczowe jest pytanie o strategię. Czy partie powinny reagować na rozkład popularności w elektoratach, czy zachować się pryncypialnie, broniąc swoich wartości i przekonań? Barbara Nowacka podjęła ryzykowną decyzję, która może jej przynieść doraźne korzyści polityczne, ale nigdy nie będzie kojarzona z pryncypiami. Później trudno może jej być odzyskać zaufanie.

- Wyobraża pan sobie teraz taką sytuację, jak wtedy gdy przy Okrągłym Stole zasiedli wrogowie i twórcy nowego ustroju, którzy mimo podziałów potrafili się porozumieć? Różniło ich znacznie więcej niż lewicę i liberałów.
Liberalno-lewicowa opozycja oraz PiS mogłyby się w przyszłości dogadać co do spraw fundamentalnych dotyczących Polski. Bez tego grozi nam wieloletnia cicha wojna domowa, plemienne okładanie się maczugami, które nie służy Polsce ani jej znaczeniu na arenie międzynarodowej. Nie jesteśmy w takim kryzysie państwa i zmiany systemowej, jakie miały miejsce w 1989 r. Mądrością niepisowskich partii politycznych byłaby możliwość dogadania się nie co do wspólnych list, ale maszerowania we wspólnym kierunku, gdzie obywatele potrafiliby się odnaleźć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska