Do sądu trafił akt oskarżenia wobec Piotra C., mieszkańca Świecia, który na początku marca tego roku miał zatłuc na śmierć kompana w czasie "biesiady" na ogródkach działkowych.
Z zarzutów oczyszczono Janusza K., który był świadkiem zdarzenia, a który pierwotnie również znajdował się w kręgu osób podejrzanych o doprowadzenie do śmierci Andrzeja D.
Przypomnijmy, że do tego zdarzenia doszło 3 marca, po południu. 57-letni Janusz K., 44-letni Piotr C. i 66-letni Andrzej D. imprezowali na ogrodzie działkowym w okolicach Fary w Świeciu należącym do tego pierwszego z nich.
- Właściwie Janusz K. i Piotr C. wedle ustaleń zaczęli pić wcześniej - podaje Janusz Borucki, prokurator rejonowy w Świeciu. - Andrzej D. dołączył do nich trochę później. Miał przynieść ze sobą alkohol. Potem jeszcze najmłodszego wysłali, by dokupił więcej trunku.
Wygląda na to, że mężczyźni zorganizowali sobie po prostu libację. Janusz K. i Piotr C. ponoć częściej pili razem. Andrzej D. przychodził na działkę tylko od czasu do czasu.
W pewnym momencie doszło do sprzeczki między mężczyznami. - Piotr C. ruszył w stronę Andrzeja D. i zaczął uderzać go pięścią w twarz - opisuje, jak wedle zeznań przesłuchanego już świadka, Janusza K. miały wyglądać ostatnie chwile życia Andrzeja D.
Piotr C. - według ustaleń prokuratury - miał rzucić się na Andrzeja D. Bił go pięścią po twarzy, aż ofiara się przewróciła, wtedy agresor zaczął tłuc głową D. o podłogę. Po wszystkim sprawca zasnął. Janusz K. twierdzi, że próbował zareagować, ale ostatecznie nie chciał wchodzić w drogę Piotrowi C.
Oskarżony ma na koncie wyroki, m.in. za pobicia.
