Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest problem. Brakuje ratowników nad morzem, jeziorami i na basenach

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Zdobywanie kwalifikacji odbywa się zgodnie z przepisami m.in. rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 21 czerwca 2012 r. w sprawie szkoleń w ratownictwie wodnym. W kursie może uczestniczyć pełnoletnia osoba, która zaliczy sprawdzian wstępny.
Zdobywanie kwalifikacji odbywa się zgodnie z przepisami m.in. rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 21 czerwca 2012 r. w sprawie szkoleń w ratownictwie wodnym. W kursie może uczestniczyć pełnoletnia osoba, która zaliczy sprawdzian wstępny. Piotr Hukało
Z deficytem ratowników wodnych borykają się nie tylko nadmorskie i inne wypoczynkowe miejscowości. W całej Polsce występuje podobny problem. Wiele kąpielisk od zimy szuka obsady i jeszcze jej nie znalazło.

Z życia wzięte: basen przy szkole w dużym mieście wojewódzkim jest w lipcu i sierpniu czynny od poniedziałku do soboty. Jeszcze krótko przed wakacjami w niedzielę czy w święto też można było tutaj popływać. Sytuacja się zmieniła w drugiej połowie czerwca.

Od tego czasu, kto chce popływać właśnie w niedzielę czy w święto, musi szukać innego miejsca. W dni powszednie nadal pracują tutaj tzw. stali ratownicy, czyli ci zatrudnieni na podstawie umowy o pracę. Dyrekcja szkoły ma jednak zmartwienie, gdyż dwaj ratownicy, którzy przez niemal cały rok szkolny pracowali w tym miejscu dodatkowo, zdecydowali się odejść. Dostali pracę wakacyjną w ośrodkach wypoczynkowych. Tam ponoć zaproponowano im o połowę wyższą stawkę. I ponoć są marne szanse, że we wrześniu dwaj ratownicy na poprzednie stanowiska pracy, czyli do szkoły. Szkoła szuka następców, ale na razie bez efektu.

Sytuacja na plażach w 2019 roku. Brakuje ratowników wodnych

Nie ma odrębnych statystyk odzwierciedlających skalę problemu, ale wiadomo, że braki kadrowe występują. Nie trzeba jechać nad morze, jezioro, na basen lub inne kąpielisko, żeby usłyszeć narzekania o braku ratowników wodnych. Bez wychodzenia z domu można się o tym przekonać. Ogłoszeń, choćby tych w internecie, nie brakuje.

Jedno z nich, znalezione na portalu darmowych ogłoszeń: „Firma poszukuje ratowników wodnych na cztery turnusy kolonii nad morzem do dwóch nadmorskich miejscowości. Kolonie zaczynają się w pierwszym tygodniu wakacji. Wymagania dla kandydata: ukończony kurs ratownika wodnego oraz zaświadczenie o ukończeniu kursu kwalifikowanej pierwszej pomocy". Atutem będą dodatkowe kwalifikacje przydatne w ratownictwie wodnym. Pracodawca oferuje umowę-zlecenie, 3 tysiące złotych na rękę, zakwaterowanie i wyżywienie na miejscu, nawet zwrot kosztów dojazdu. Jak na pracę wakacyjną, warunki finansowe niezłe, ale chętnych i tak brakuje. Wakacje rozpoczęły się w zeszłym miesiącu, a firma nadal czeka na kandydatów.

Nie tylko rok 2020  przynosi problemy dotyczące braku ratowników wodnych. Od paru lat sytuacja się powtarza nie tylko w sezonie letnim, ale też co roku sytuacja staje się poważniejsza.Więcej informacji w dalszej części galerii >>>

Tyle zarabia ratownik wodny. Sytuacja z roku na rok jest cor...

Podobny kłopot ma gminne przedsiębiorstwo położone na Podkarpaciu. Zamierza zatrudnić na umowę zlecenie ratowników wodnych do lokalnego kąpieliska. Jeszcze, gdy trwał rok szkolny, przedsiębiorstwo wstawiło ogłoszenie. Nadal jest aktualne. Firma opublikowała ten sam anons w języku ukraińskim. Czeka na odzew ochotników. Proponuje 20 złotych netto na godzinę.

Z roku na rok sytuacja w branży ratownictwa wodnego gorsza

Nie tylko rok 2019 przynosi problemy dotyczące braku ratowników wodnych. Od paru lat sytuacja się powtarza nie tylko w sezonie letnim, ale też co roku też ta sytuacja staje się poważniejsza. Bo kąpielisk przybywa, przykładowo tych w szkołach, hotelach i aquaparkach, a ludzi do pilnowania osób się kąpiących nie ma więcej. Nie notuje się też wysypu ratowników, bo zanim się takim zostanie, trzeba sporo zainwestować, i to z własnej kieszeni.

To dlatego, że – wbrew pozorom – robota do łatwych nie należy. Wcale nie jest tak, że ratownik przez cały dzień pracy siedzi, patrzy przez lornetkę, kąpie się lub opala. Na ratowniku spoczywa ogromna odpowiedzialność. Pilnuje przecież bezpieczeństwa i życia innych osób, chociaż podczas akcji ratunkowej ryzykuje także własnym życiem.

Ile zarabia ratownik wodny? Sprawdź!

Stawki, oferowane ratownikom, i tak w ciągu paru lat wzrosły. Przykładowo, w 2014 roku, ratownik w kurorcie nadmorskim mógł liczyć na jakiś tysiąc złotych na miesiąc, darmowe noclegi i tak samo bezpłatne wyżywienie. Dzisiaj niektórzy pracodawcy oferują ponad 3,5 tys. zł netto miesięcznie, no i oczywiście zapewniają zakwaterowanie i posiłki, ale chętnych dalej nie ma. Skutek taki, że wybrane kąpieliska, które miały być strzeżone, są nieczynne, a lokalni mieszkańcy lub turyści szukają ochłody w wodzie w miejscach niestrzeżonych.

Przed wakacjami brakuje nam ratowników wodnych. Zobacz wideo!

Jak ktoś chce dorobić jako ratownik wodny, to zajęcia w tej branży szuka często za granicą. W Hiszpanii, w kurorcie, na przykład, ma szansę – już w przeliczeniu na nasze - na 4800 zł na rękę miesięcznie. Gdy zdecyduje się na pracę na basenie w niemieckim hotelu, jego wypłata wyniesie 5200 zł. U nas, załóżmy, dostałby trochę ponad połowę z tego. Poza tym, tam będzie nocował w 3- albo 4-gwiazdkowym hotelu, a tutaj spałby albo pod namiotem, albo na kempingu.

Jak zostać ratownikiem wodnym?

Przed laty ratownictwo wodne to była praca głównie dla młodzieży. Absolwenci szkół średnich albo studenci robili kursy w lokalnych jednostkach, często za darmo. Dzisiaj trzeba płacić, żeby docelowo zdobyć kwalifikacje i uprawnienia. Sam kurs (może trwać około tygodnia) na ratownika wodnego kosztuje np. 1200 zł. Jeżeli nie jest to kurs stacjonarny, ale szkolenie w formie obozu, za noclegi też wtedy trzeba płacić samemu.

Zdobywanie kwalifikacji odbywa się zgodnie z przepisami m.in. rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 21 czerwca 2012 r. w sprawie szkoleń w ratownictwie wodnym. W kursie może uczestniczyć pełnoletnia osoba, która zaliczy sprawdzian wstępny. Ten natomiast polega m.in. na pływaniu stylem dowolnym na czas, płynięciu pod wodą i wydobyciu przedmiotu, leżącego na dnie, holowaniu bez zatrzymywania się osoby rzekomo tonącej. Gdy kursant zda egzamin teoretyczny oraz praktyczny, dostanie zaświadczenie o ukończeniu szkolenia ratowników wodnych.

Dochodzi kurs kwalifikowanej pierwszej pomocy (KPP), za który trzeba zapłacić przeciętnie 700 zł. Zajęcia trwają choćby w weekend, od piątku do niedzieli, kończą się znowu egzaminem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Jest problem. Brakuje ratowników nad morzem, jeziorami i na basenach

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska