Zdaniem prokuratury Paweł R. w czwartek 19 maja po południu podłożył domowej roboty ładunek we wrocławskim autobusie. Był zrobiony z szybkowaru i włożony do żółtej reklamówki. Podejrzany pakunek zauważyła pasażerka. Powiadomiła kierowce, który bombę wyniósł z autobusu na przystanku przy ul. Kościuszki. Chwilę potem eksplodowała poważnie raniąc 82 – letnią kobietę.
Pięć dni później policja zatrzymała Pawła R. w rodzinnej Szprotawie. Jest podejrzany o próbę zabójstwa wielu osób, spowodowanie zagrożenia dla życia zdrowia wielu osób. Sąd aresztował go. Teraz zażalenie na decyzję o areszcie rozpatrywać będzie wrocławski Sąd Okręgowy.
Argumenty obrońców: po pierwsze skoro prokuratura twierdzi, że ma mocne dowody to Pawła R. nie trzeba trzymać w areszcie. Areszt wszak ma zabezpieczyć śledztwo przed jego utrudnianiem przez podejrzanego. Na przykład przed namawianiem świadków do fałszywych zeznań lub zastraszaniem świadków. A skoro dowody są zebrane i mocne to nie ma powodu by areszt stosować. Nie ma też – dowodzi obrona – powodów by przypuszczać, że podejrzany ucieknie. Przecież przed zatrzymaniem przebywał w rodzinnym domu. I nic nie wskazuje na to by szykował ucieczkę. Wreszcie areszt nie może zastępować kary.
Co na to prokuratura? - Nie będziemy popierali wniosku o uchylenie aresztu Pawłowi R. - mówi nam krótko szef dolnośląskiego wydziału Prokuratury Krajowej Robert Tomankiewicz.
Zażalenie trafi do Sądu Okręgowego wraz z aktami śledztwa. Sędziowie zapoznają się z aktami i ocenią czy Paweł R. powinien zostać w areszcie czy nie. Decyzję o aresztowaniu w pierwszej instancji podejmuje jeden sędzia i ma na to 24 godziny. Teraz sprawa trafia do składu trzyosobowego i sędziowie mają więcej czasu na zapoznanie się ze sprawą. Na razie jeszcze nie wiadomo kiedy będzie posiedzenie w tej sprawie.