Andrzej Brdak pełni funkcję sołtysa dopiero pierwszą kadencję, ale cieszy się z tego, że właśnie jemu miejscowa społeczność powierzyła zadanie reprezentowania wsi na forum gminy. Sołtysowanie przejął po długiej, wieloletniej działalności swego poprzednika - Głowackiego.
Mieszkańcy Okalewka od lat jako jego następcę widzieli właśnie pana Andrzeja, choć o ten wiejski urząd
biło się czterech
Jednym z atutów nowego sołtysa jest bardzo dogodne miejsce jego zamieszkania, w budynku po dawnej szkole podstawowej, w samym centrum wsi, tuż przy szosie, co bardzo ułatwia zainteresowanym dotarcie do szefa.
W jakich sprawach ludzie do niego przychodzą? Zapłacić podatek rolny, albo poprosić czasami o rozłożenie jego na raty. Wiadomo, nieraz ludziom nie wystarcza pieniędzy na wszystko.
Ziemie w Okalewku są dość liche, nawet i szósta klasa. Tak więc, choć Okalewko to jedna z większych wsi w gminie Świedziebnia, z tej właśnie przyczyny nie zasila specjalnie gminnego budżet. Są i takie gospodarstwa, których właściciele z uwagi na kiepską jakość ziemi płacą na jedną kwartalną ratę
po parę złotych
Bywa, że sołtys w kwartale zawozi do gminy zaledwie 500 złotych. Jednak mieszkańcy jakoś tu żyją i starają się gospodarować.
- U nas zdarza się, że ludzie, którzy kiedyś stąd wyemigrowali z różnych powodów, wracają. Niektórzy ze względów ekonomicznych, inni ekologicznych. Nasza wieś jest ładnie położona, mamy dookoła lasy i zdrową, czystą wodę w studniach. Przybysze z miast jeszcze nie interesują się Okalewkiem tak jak na przykład Wierzchownią, bo u nas nie ma jeziora. Ale myślę, że kiedyś mieszczuchy i nas odkryją - opowiada Andrzej Brdak.
Problemy? Mieszkańcy
żalą się,
że muszą okoliczne drogi przemierzać w ciemnościach. A po tych drogach także jeżdżą samochody i motocykle i aż dziwne, że jeszcze nie zdarzył się tutaj poważniejszy wypadek...
Inną sprawą do załatwienia przez wiejskiego włodarza jest problem z wiejskimi śmietnikami. Są za małe i jest ich zbyt mało. A gdyby jeszcze gmina zechciała wyasygnować jakieś fundusze na wyremontowanie miejscowej remizy strażackiej - byłoby świetnie! Wtedy, być może, tutejsza młodzież, zamiast pałętać się po drodze, na przystanku pekaesu czy pod sklepem, miałaby swoją spokojną przystań przeznaczoną na spotkania, pogawędki i wiejskie imprezy. Na razie mieszkańcy Okalewka czas wolny organizują sobie po swojemu.
Jestem dla ludzi
Tekst i fot. Liliana Sobieska

Andrzej Brdak: Myślę, że kiedyś mieszczuchy i nas odkryją, nasze Okalewko.
Mieszka w samym centrum wsi, w budynku dawnej szkoły podstawowej. Przed laty był jej uczniem. Teraz chętnie przyjmuje każdego, kto przychodzi z jakimś problemem. Jest sołtysem.