- Doszliśmy do punktu, w którym zastanawiamy się, czy przyjmować pacjenta z chorobą nowotworową i niedokrwistością na granicy życia i śmierci - mówi Onetowi lekarka. - Postawiono nas w sytuacji, w której odsyłamy pacjenta, jeżeli uważamy, że nie umrze w drodze do domu - opowiada kobieta.
Prosząca o anonimowość lekarka uważa, że doszła do psychicznej i fizycznej granicy swoich możliwości, dlatego chce podzielić się tym, co dzieje się w warszawskich szpitalach. Jej zdaniem, tylko to może pomóc zmienić sytuację pacjentów.
- Patologia polega też na tym, że Solec, który jest szpitalem niecovidowym, uczyniono jednocześnie naczelnym szpitalem diagnostycznym. To oznacza, że przywozi się do nas wszystkich pacjentów z podejrzeniem covidu z całego południa Warszawy, abyśmy my ten covid potwierdzili lub wykluczyli i dopiero wtedy wysyłali potwierdzone przypadki do szpitali covidowych - Onet.pl cytuje kobietę.
Źródło: Onet.pl
