Jest trzecią zawodniczka tego klubu, która wystąpi w lipcowych lekkoatletycznych mistrzostwach świata juniorów.
- Dość długo zmagałaś się z wysokością czterech metrów, dającą przepustkę do mistrzostw. Liczyłaś oddane skoki, oczywiście w ramach zawodów?
- Dokonałam tego w 44. skoku. We wcześniejszych zawodach kończyło się na 3,90 lub 3,80 m. Dopiero w Słupsku już w pierwszej próbie zaliczyłam upragnioną wysokość. Trzy kolejne podejścia do 4,10 m były, niestety, nieudane.
- Aby myśleć o odegraniu znaczącej roli w rywalizacji tyczkarek na stadionie w Bydgoszczy, należałoby chyba dołożyć jeszcze kilkanaście centymetrów do tego wyniku?
- Najprawdopodobniej 4 metry będą wysokością kwalifikującą do finału. A tam, moim zdaniem, walka o medale rozstrzygnie się na wysokości 4,30 m. O takim też wyniku marzę.
- Czyli planujesz skok na medal?
- Każdy sportowiec stawia sobie taki cel. Uważam, że nie jestem bez szans, zwłaszcza że skakaniem o tyczce przez poprzeczkę zajmuję się dopiero od trzech lat.
- Pamiętasz swoją pierwszą wysokość?
- Było to chyba 2,40 m.
- Postęp zatem znaczący.
- I mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec w tym sezonie. Szczyt formy ma przyjść przecież w lipcu.
- Wcześniej grałaś, i to z powodzeniem w siatkówkę, w Pałacu. Nie żałujesz zmiany dyscypliny?
- Dokonałam właściwego wyboru. Kiedy za namową brata Łukasza, który też skacze o tyczce, trafiłam do hali Zawiszy i trenera Romana Dakiniewicza, wiedziałam po kilku zajęciach, że tu jest moje miejsce. Bardziej mi opowiada sport indywidualny, gdzie wynik zależy tylko ode mnie.
- Z tego wyboru cieszy się chyba też tata, trener lekkoatletyki?
- Oczywiście, wspólnie z trenerem Dakiniewiczem przygotowują mnie i Łukasza do sezonu. Tata odpowiada, przede wszystkim, za przygotowanie ogólne, a pan Roman za techniczne.
- Gdzie tkwią największe rezerwy?
- Mam jeszcze sporo braków. Muszę poprawić technikę, bieganie po rozbiegu, czy też wzmocnić się fizyczne. Mocną stroną jest odbicie.
- Jesteś urodziwą, wysoką (180 cm wzrostu), zgrabną, dziewczyną. Nie myślałaś o karierze modelki?
- To mi nie w głowie. Doskonale czuję się na rozbiegu w skoku o tyczce i tu jest moje miejsce, choć jestem chyba najwyższą polską tyczkarką.
- Mam jednak nadzieję, że zaproszenie do konkursu Miss Sportu "Pomorskiej" przyjmiesz?
- Z wielką przyjemnością.
- A co zamierzasz w przyszłości. Brat wybrał studia medyczne?
- Moją przyszłość wiążę pośrednio ze sportem. Chciałabym studiować psychologię z ukierunkowaniem na sport. Zawodnicy podczas zawodów są poddawani ogromnemu stresowi. Nie wszyscy umieją sobie z tym poradzić. Chcę im w tym pomagać.
- A ty jak sobie radzisz ze stresem?
- Wydaje mi się, że całkiem nieźle. Nie "spalam się" na rozbiegu czy też podczas szkolnych egzaminów. Właśnie jestem po egzaminie maturalnym w I LO. Ustny z języka polskiego i angielskiego zakończył się pełnym sukcesem. Teraz czekam tylko na wyniki pisemnego i składam dokumenty na Uniwersytet Kazimierza Wielkiego.
W aktualnym światowym rankingu juniorek w skoku o tyczce na czele znajduje się Chinka Ling Li - 4,45 m, a za nią jest Australijka Vicky Parnov - 4,35 m. Kolejne tyczkarki w czołowej dziesiątce legitymują się wynikami od 4,27 do 4,10 m.