- Jest pan dyrektorem departamentu infrastruktury Urzędu Marszałkowskiego. Porzuci pan to stanowisko, by pokierować Geotermią?
- Nie można łączyć tych funkcji, więc zajmę się Geotermią. Zawsze interesowało mnie wykorzystanie wód termalnych pod Grudziądzem. Można je stosować do celów leczniczych i rekreacyjnych, ale także w energetyce. Obie te sfery nie muszą się wykluczać. Teraz pobierana jest gorąca solanka z głębokości około 1600 m. Uważam, że warto wykonać nowe odwierty, do głębokości 3.000 m, gdzie są gorące źródła wód o temperaturze 80-90 stopni Celsjusza i z nich czerpać energię do ogrzewania budynków. Całe niemal Pyrzyce w województwie zachodniopomorskim ogrzewane są z ciepłowni geotermalnej. To się sprawdza.
- A co z rozbudową ośrodka leczniczego? Miała powstać tężnia i basen odkryty...
- I powstaną. Z tej linii rozwoju ośrodka nie zejdziemy. Nadal rozwijana będzie sfera lecznicza i rehabilitacyjna oraz część SPA. Jednak najpierw przeanalizujemy całe przedsięwzięcie od strony finansowej. Na razie do Geotermii trzeba dokładać. Wspaniale, że miasto wybudowało obiekty za 10 mln zł. Widzimy, jak można wykorzystać solanki. Jeśli jednak Geotermia nie zarabia, to przynajmniej niech wychodzi na zero... Najważniejszą teraz sprawą jest, by nie powiększać deficytu.
- Skąd zatem weźmie pan pieniądze na rozbudowę ośrodka balneologii, a zwłaszcza na sieć ogrzewania geotermalnego?
- Pilnie należy poszukać inwestorów zewnętrznych i jak najszybciej złożyć w Urzędzie Marszałkowskim projekt o dofinansowanie z Unii Europejskiej. Jeśli na przeszkodzie w zdobyciu unijnych pieniędzy będą dwaj prywatni udziałowcy Geotermii, szybko swoje udziały sprzedadzą. Ponad 90 proc. udziałów ma miasto.
