Nic dziwnego, skoro w tym rochu przychód z fotoradaru ma wynieść ok. 250 tys. zł. - Proszę mi wierzyć, że nie jest to oszałamiająca suma. Mogłaby być większa - zapewnia Janusz Dzięcioł, komendant straży miejskiej w Świeciu.
Czasochłonna biurokracja
Bo, jak to określa komendant, strumień pieniędzy zarabianych przez fotoradar płynie nieustannie, jednak strażnikom nie wystarcza czasu, żeby go "przerobić". Ktoś musi zająć się, związaną z fotoradarem biurokracją.częścią jest ściągalność mandatów, która w Świeciu utrzymuje się na poziomie 80 procent. - Resztę przynosi komornik - dodaje Dzięcioł.
Trzeba zmieniać miejsca
Najbardziej dochodowe dla fotoradaru miejsca to wjazdy i wyjazdy ze Świecia. - Też Sulnowo, Sulnówko i ul. Wodna - wylicza komendant. - Właściwie wszystkie, gdzie jesteśmy.obszary wybieramy różne i zmieniamy je jak najczęściej. W przeciwnym wypadku, kierowcy się przyzwyczają, a strumień wysycha.
Zazwyczaj mandat wlepiany przez strażników miejskich kształtuje się między 100 a 120 złotych. -To sygnał, że jeździmy wolniej - zauważa komendant. - Zmiany są widoczne, a poznajmy je po bloczku z mandatami. Kiedyś zamykał się sumą około czterech tysięcy złotych. Dziś jest to o wiele mniej. Rzadkością są kary rzędu 500 złotych. Trzeba kilkakrotnie przekroczyć dopuszczalną prędkość, żeby sobie zasłużyć na tak wysoki mandat.