- Po śmierci Lecha Kaczyńskiego uznano, że jest godzien wawelskiego pochówku. Jako mąż stanu?
- To była słuszna decyzja i jedynie ludzie nie mający wiedzy na temat symboliki wawelskich krypt lub kierujący się swoim doraźnym politycznym interesem mogli ją wówczas kontestować. Prezydent Lech Kaczyński był wybitnym politykiem z zadatkami na męża stanu, niektóre jego koncepcje były genialne i starał się je realizować. Odszedł za wcześnie, zginął w sposób symboliczny, złożył swoje życie na ołtarzu ojczyzny, jak Kennedy czy gen. Sikorski. Gdyby zwyciężył w kolejnych wyborach i dalej skutecznie walczył o sprawy Polski, miał wszelkie perspektywy na to, aby być godnym miana męża stanu.
- Nie sądzi pan, że PiS brnie w ślepy zaułek sztucznej, propagandowej martyrologii? Prezydent Kaczyński nie zginął śmiercią męczeńską, tylko w tragicznej katastrofie.
- Każdy, kto ginie w służbie ojczyzny wykonując swe obowiązki wpisuje się w martyrologię męczeństwa. Delegacja nie leciała na wycieczkę krajoznawczą, lecz w wyjątkowej misji.
- Co znaczy dla pana formuła "dziedzictwo Lecha Kaczyńskiego"?
- Jest w politologii określenie "myśl polityczna" odnoszące się do konkretnego polityka lub środowiska politycznego. Dziedzictwo śp. prezydenta to właśnie realizacja pewnej jego myśli politycznej, która nie tylko przyświecała jego prezydenturze, ale całej działalności publicznej. A więc praca w opozycji, współprzewodniczenie Solidarności, praca w parlamencie, NIK, Ministerstwie Sprawiedliwości, samorządzie Warszawy. I w tych działaniach dostrzegam trzy główne nurty, które realizował. Po pierwsze - to była ogromna troska i wrażliwość na każdego człowieka. Po drugie - ogromna zaduma nad dziedzictwem narodowym i kulturowym w ramach realizowanej konsekwentnie polityki historycznej, którą przecież przypieczętował swoją śmiercią.
- Czy pan dostrzegał u prezydenta i jego brata - premiera mocarstwowe ambicje?
- Może nie mocarstwowe, ale dostrzegałem, jak z pewną troską podchodzili do polityki zagranicznej. Chcieli wykorzystać narzędzia, jakimi dysponował premier i prezydent, do znacznego wzmocnienia roli Polski w Europie. Tymczasem rządy Platformy naszą rolę degradują.
To jedynie fragmenty rozmowy z posłem Girzyńskim, całość była dostępna w piątek (25.02) w papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej".
Czytaj e-wydanie »