Duża impreza taneczna na początek ferii - tak Kasia i Krystian postanowili spędzić poniedziałkowy wieczór. Wybrali się na imprezę przeznaczoną dla uczniów szkół średnich do bydgoskiego klubu Epic. W takich miejscach nie bywają, właściwie nigdy nie byli jeszcze w klubie. - Ale jestem w klasie maturalnej i pomyślałem, że to ostatnia okazja, żeby trochę się zabawić, zanim trzeba będzie ostro zabrać się do nauki - mówi Krystian.
Mama: „To była impreza dla ich rówieśników”
Kasia, trochę młodsza, też w klubie wcześniej nie była.
- Zgodziłam się, żeby poszli zabawić się, potańczyć, bo to impreza dla szkół średnich miała być, dla ludzi w ich wieku. No i wysłałam ją z jej chłopakiem. Krystian to świetny chłopak, mądry, opiekuńczy, czasem nawet za dobry dla obcych - opowiada pani Hania, mama Kasi.
Przed klubem byli już około 20, choć może lepiej powiedzieć, przybyli na miejsce, bo do wejścia mieli jeszcze bardzo daleko. - Kolejka była bardzo długa. Grubo ponad dwieście osób - szacuje Kasia. - Ale czekaliśmy cierpliwie. Godzinę, dwie...
Przed 23 byli już przed wejściem. - Ochroniarze wpuścili kolejne 10 osób i mieliśmy być następni - opowiada dziewczyna.
Kasia: „Krzyczał, żeby się cofnąć”
I wtedy pracownik ochronykazał się odsunąć w tył dwa metry. - Ludzie napierali, więc Krystian chwycił się ręką poręczy i obrócony tyłem do napierających ludzi starał się ich odepchnąć - opowiada Kasia.
To, zdaniem Kasi wystarczyło, żeby ochroniarza zdenerwować. - Podszedł do niego i powiedział „Weź tę łapę, dziwolągu”. I wtedy zobaczyłam, jak się zamachnął na mojego chłopaka. Przyciągnęłam go do siebie i... no i to ja oberwałam pięścią w twarz, a on dostał w rękę.
INFO Z POLSKI odc.21 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju.
- To było przerażające. Zaczęłam krzyczeć, co oni robią, dlaczego. Wtedy ten ochroniarz, któremu chyba było głupio, że mnie uderzył, mówi do mnie „Chodź, pogadamy”. Odeszliśmy kilka metrów. Ja płakałam, a on do mnie, że możemy z Krystianem wejść za darmo i że mamy się bawić i zapomnieć o wszystkim.
I kontynuuje: - Odwróciłam się i zobaczyłam, że dwóch innych ochroniarzy bije Krystiana. Przybiegłam, krzyczałam na nich, żeby się ogarnęli. Przestali. Wzięli nas na bok i mówią, że mamy wejść i się bawić i zapomnieć o całej sprawie - opowiada Kasia.
Krystian: „Uderzyli moją dziewczynę!
- Weszliśmy do środka, bo było zimno, a my - bardzo zmarznięci. Usiedliśmy na pufach, ale trudno nam się było po tym w ogóle otrząsnąć - dodaje Krystian.
- Córka zadzwoniła do mnie tuż przed 23. Płakała do słuchawki. Przeraziłam się i zaraz wysłałam po nich autem znajomego - opowiada pani Hanna.
- Zdecydowaliśmy, że nie można tego tak zostawić. Pobili moją dziewczynę! Zawołaliśmy policję - podaje Krystian.
Policja: „Przesłuchamy świadków, jest monitoring”
- Tak, na miejscu pojawił się patrol i spisał notatkę na miejscu - przyznaje podkom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego KWP Bydgoszcz. - Następnego dnia chłopak i mama dziewczyny pojawili się na komisariacie i zrobili oficjalne zgłoszenie. Dostali skierowanie do biegłego sądowego, aby stwierdził, jakich obrażeń doznali poszkodowani. Sprawdzimy monitoring, który tam podobno był, przesłuchamy świadków, którzy byli na miejscu. Wstępnie prowadzimy te sprawę w kierunku ewentualnych zarzutów uszkodzenia ciała i względnie pobicia.
Z Kasią policja jeszcze wczoraj późnym popołudniem nie rozmawiała. - Następnego dnia po incydencie czuła się źle. - Opuchnięte pół twarzy, oko, siniak. Miała też zawroty głowy. Zgłosiliśmy się do przychodni, skąd skierowano nas do szpitala - podaje mama Kasi.
Jeszcze wczoraj była tam na obserwacji. Opuchlizna z twarzy zeszła, pozostał duży siniak pod okiem.
Manager: Zapoznam się z ustaleniami policji”
- Zadzwoniłam do managera klubu - mówi mama Kasi. - Nie chodziło mi o nic innego, tylko o to, by wobec brutalnej ochrony wyciągnięto konsekwencje, ale nie spotkałam się ze zrozumieniem. Usłyszałam, że nie ma o czym mówić i że jeśli chcę, to mogę sprawę zgłosić na policję.
Tak zresztą się stało.
I nam udało dodzwonić się do klubu. - Była policja, spisała notatkę. Muszę się najpierw zapoznać z zawiadomieniem, z tym, co ustaliła policja i dopiero wtedy mogę pojąć jakieś kroki - twierdzi pracownik, który nie życzył sobie, by podawać jego nazwisko.
A oficjalne stanowisko klubu? - To dopiero jak właściciel wróci. Około 15 lutego - usłyszeliśmy.
- Pierwszy raz poszedłem do klubu i już nigdy nie pójdę! - zarzeka się Krystian.
- Tłumaczę mu, że tak nie można myśleć, że są młodzi i maja prawo się bawić, a błąd popełnił ochroniarz. Dlatego postanowiliśmy sprawie nadać bieg - dodaje pani Hanna.
Imiona poszkodowanych zostały zmienione na ich życzenie.
INFO Z POLSKI odc.21 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju.