Zawodniczka Miejskiego Klubu Pływackiego Szczecin takim czasem pobiła ustanowiony dzień wcześniej również przez siebie rekord Polski.
- Czuję się tak dobrze, że mogłabym latać. Jeszcze jestem w szoku - mam finał olimpijski. Nie wiem, czy to kres moich obecnych możliwości, ale miałam za sobą kiepską noc. Mało spałam, emocje były wielkie. Teraz zamierzam dobrze wypocząć i zrelaksować się. Plan już został zrealizowany - powiedziała szczęśliwa zawodniczka, która w Pekinie nie zawodzi - w każdym starcie poprawia rekord Polski.
- Fajnie by było złamać w finale 2.12 - niewiele już brakuje. Oczywiście w finale dam z siebie wszystko. Szczególnie, że ponownie popełniłam błąd przy nawrocie - może w ostatnim wyścigu uda się go wyeliminować. Poza tym w środę mam jeszcze start w sztafecie i jest to dla mnie bardzo ważne - dodała zawodniczka.
Do finału awansował również Paweł Korzeniowski, który na 200 m stylem motylkowym zanotował ósmy czas - 1.55,35. Po swoim starcie szybko opuścił pływalnię, a trener Paweł Słomiński powiedział tylko, że spodziewał się po nim więcej. Najlepiej popłyną Phelps, który walczy o czwarte złoto - wyrównał poniedziałkowy rekord olimpijski (1.53,70).