Pan Wojciech przyjechał na spotkanie ze swymi siedmioletnimi córeczkami - bliźniaczkami: Amelią i Natalią. - Gotowa jest już instalacja baru, także podłogi w całym lokalu, ściany pomalowane, kończy się montaż białej armatury, systematycznie dowożone są elementy wyposażenia kuchni i lokalu. Słowem - niewiele już trzeba, żeby otworzyć...
Ale nie ma najważniejszego: odbioru technicznego obiektu. A to wymaga przede wszystkim czasu. - Sądzę - mówi Wojciech Skoczek - że w połowie lutego, czy może dokładniej: tuż po Walentynkach otworzymy „Diabelski młyn”... Wcześniej po prostu się nie da.
Na otwarcie tej restauracji czeka Koronowo i turyści. Bo będzie to lokal najbliżej zabytkowego centrum. Ciekawy architektonicznie.
Przy owianym legendą młynie zwanym „Diabelskim”, którego początki sięgają roku 1800.
Więcej wiadomości z Koronowa i okolic na www.pomorska.pl/koronowo
W rynku (plac Zwycięstwa) nie ma żadnej restauracji. Młyn będzie mełł mąkę (jak w latach 70. XX wieku). Potem został ruiną. Przed laty stał się własnością znanej koronowskiej rodziny Pantkowskich. „Diabelski młyn” pieczołowicie odbudowano, powstała też konstrukcja mostu nad strugą, dźwigająca przeszklony lokal z widokiem na młyn. Czas więc na wielkie otwarcie koronowskich smaków.
Czy uda się skończyć z plastikiem?