Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy ludzie zjadają ludzi...

Bożenna Szymańska
autorstwa Nicolasa Werth'a.
autorstwa Nicolasa Werth'a.
... czyli recenzja książki Nicolasa Werth'a "Wyspa Kanibali"

Tę książkę napisał naukowiec, a nie pisarz s-f. Musiałam to wyjaśnić już w pierwszych słowach, ponieważ trudno zaakceptować opisane w tej książce wydarzenia. Włos się na głowie jeży, kiedy czyta się owe historie opisane przez francuskiego historyka Nicolasa Werth'a, który jest kontynuatorem badań nad historią ZSRR zapoczątkowaną przez swojego ojca Aleksandra. Jest także autorem wyczerpującego dokumentu pt. "Czarna księga komunizmu".
W latach trzydziestych w ZSRR trwa walka z kułakami i innymi "elementami". Najprostszy sposób to wywózka w głąb Rosji, gdzieś na bezludne tereny, nad rzekę OB, na Syberię. Deportacja dotyka około 2 mln chłopów, kryminalistów, inteligentów. Akcja trwa i żeby jej sprostać czystki w miastach stają się sposobem na zniszczenie znienawidzonych sąsiadów czy krewnych. Wywozi się przypadkowych ludzi, byleby tylko wypełnić zobowiązania.
Całe rodziny ładuje się w pociągi, w których wielu umiera w czasie trwajacych w nieskończoność podróży na daleki Wschód. Gdy przybywają wreszcie na miejsce - a jest to surowa tajga - muszą stawiać sobie baraki, kopać ziemianki, zadbać o żywność, a następnie zabrać się za wycinkę drzew czy inną ciężką pracę.
To oni są pierwszymi kolonizatorami surowej tajgi i oni umierają jak mrówki. Nikt nie musi do nich strzelać, ani zamykać w obozachkoncentracyjnych....
Wizja budowania tych wiosek przez zmaltretowanych i wygłodzonych ludzi jest zupełnie utopijna, ale Gienrich Jagoda, ówczesny szef NKWD, do końca jest wielkim zwolennikiem deoprtacji bogatych chłopów niezgadzających się z kolektywizacją. I to do końca, czyli do chwili gdy sam zostanie ofiarą czystek w ZSRR.
Z trudem pokonujemy strona po stronie tę prawdziwą opowieść o gehennie bogu ducha winnych ludzi. Oto w obwodzie Aleksandro - Wachowskij regionu narymskiego, który był położony wzdłuż rzeki OB i znajdował się najdalej na północy, w grudniu 1932 roku było zarejestrowanych 773 mężczyzn, 774 kobiety, 1039 dzieci poniżej dwunastego roku życia i 278 dzieci starszych. Żyją w dziesięciu zbudowanych przez siebie wioskach. "Osadnicy pracy" są pozbawieni wszelkich praw i pracują w państwowych kombinatach zajmujących się eksploatacją bogactw naturalnych w niedostępnych terenach.
Oto wiosną 1933 roku na bezludnej wyspie Nazino leżącej na rzece Ob zostaje wyładowanych blisko 13 tysięcy "elementów społecznie niebezpiecznych" czyli agresywnych przestępców. Mieli sami poradzić sobie na wyspie, na której nie było ani drzew, ani krzaków, więc o rozpaleniu ognia czy budowie jakigokolwiek schronienia mowy nie było. Dokuczało im zimno, deszcz i głód. I mróz.
Po wielu latach od tamtych wydarzeń, w 1989 roku Ostiaczka, stara chłopka z tamtych okolic, wspomina wizytę na wyspie. Opowiada o kanibaliźmie, o mięsie ludzkim zawiniętym w szmaty, o pokrojonych na kawałki kobietach i mężczyznach. W cenie były kobiece piersi i uda.
Inni świadkowie również mówili, że "deportowani zaczęli zjadać zwłoki, że piekli ludzkie mięso. Wyspa przedstawiała widok straszliwy, przerażający".
Na wyspie zapanował szczególny porządek. Autor ksiązki konkluduje: "Na Nazino odradza się ukształtowany w niepamiętnych czasach porządek pasterski . Strażnicy pasterze wypasają swe stada - zwierzęta okładane przy lada okazji kijem, nauczone wiosłować, wytresowane do aportowania łupów. Do tych, którzy odmawiają podporządkowania się temu układowi albo próbują uciec, strzela się jak na polowaniu; jakby byli dzikimi zwierzętami, niebezpiecznymi drapieżnikami żywiącymi się ludzkim mięsem. Nowa utopia oczyszczającej i cywilizującej, doskonale opanowanej inżynierii społecznej, paradoksalnie, wydobywa na powierzchnię cały splot sytuacji archaicznych".
Jeszcze przed "Wyspą kanibali" obejrzałam rosyjski film z 2008 roku pt. "Nowa Ziemia" w reż. Aleksandra Melnika. Film s-f...
Nowa Ziemia to wyspa na Oceanie Arktycznym, na którym znajduje się kolonia karna dla więźniów. Sami organizują sobie życie. Ci, którzy przejęli włądzę i rządzą noszą czerwone skafandry, ci podporządkowani - niebieskie. Niebiescy mieszkają w baraku szczelnie ogrodzonym. Są potencjalnymi zakładnikami. Gdy wychodzą na spacerniak, w pewnym momencie pada sygnał "ostatni znaczy martwy". I ostatni jest zjadany...
Tak pewnie wyglądało życie na wyspie Nazino, gdzie polowano i zjadano się wzajemnie. Gdzie ustalano własne zasady cywilizacji z piekła.
Nicolas Werth, napisał tę książkę dzięki współpracy ze Stowarzyszeniem Memoriał w syberyjskim Tomsku, które umożliwiło mu pracę nad historycznymi dokumentami opisującymi deportację i wydarzenia na wyspie. Opisał je w liście do Stalina tamtejszy instruktor partyjny, niejaki Wieliczko.

Wyspa kanibali, wyd. Znak, Literatura Nova, 2011

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska