Jak większość maluchów ma swoje zdanie na każdy temat. Dziś mała brodniczanka kończy cztery latka. Nie marzy o lalkach i misiach w prezencie. Ma inne, bardziej dojrzałe marzenie. Martynka chciałaby mieć nogi. Butki już ma...
- W dzieci, które mają wady mózgu nie warto inwestować - usłyszała mama Martynki tuż po porodzie. Dziewczynka urodziła się bez nóżek, z brakiem stawów łokciowych obu rąk, brakiem kilku paluszków. Niedawno przeszła operację serca - trochę późno, bo po ponad trzech latach. Okazało się, że ma dziurkę w sercu. Na szczęście, nie było za późno.
Z mózgiem Martynki wszystko jest w jak najlepszym porządku. Na szczęście, lekarz odbierający poród się mylił.
Mama dziewczynki nie chce wdawać się w szczegóły. Cieszy się za to, bo mała jest nadwyraz rozwinięta - ostatnie badania wykazały, że
jej intelekt kształtuje się na poziomie nie cztero a pięciolatki.
Jest bardzo bystra. W mig pojmuje wszystko co się wkoło niej dzieje. Zdaje sobię sprawę z tego, że trochę różni się od innych dzieci. Jest mimo to bardzo dzielna, cały czas się uśmiecha, tryska energią i radością, których niejedno dziecko mogłoby jej pozazdrościć.
Pomimo ogromu fizycznych ułomności mała radzi sobie świetnie. Tańczy - ma niesamowite poczucie rytmu, robi fikołki, porusza się na rękach - "piętro niżej" niż jej rówieśnicy.
Jej najbliżsi przyzwyczaili się już spędzać większą część dnia siedząc na podłodze by być bliżej tego małego skarbu.
Gdy się patrzy na Martynkę na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się ona niczym szczególnym spośród swoich rówieśników. Jej prześliczna, uśmiechnięta buźka rozpromienia cały pokój.
Przez pierwszych kilka minut mojej wizyty Martynka czuje się onieśmielona.
Dopiero krótka sesja fotograficzna trochę ją odpręża - lubi stroić minki, pozować. Po chwili zaczyna chętniej rozmawiać, głównie o grach komputerowych, których jest pasjonatką. To jedna z niewielu czynności jakie może wykonywać samodzielnie. Choć sam wybór gier z klawiatury możliwy jest dzięki pomocy mamy lub dziewięcioletniej siostry Roksany. Z myszką Martynka radzi sobie bez problemu.
- Lekarze chcieli złamać jej rączki gdy była malutka.
Bałam się, że to jej zaszkodzi. Nie zgodziłam się. Nie mogłaby teraz nic robić. A Martynka uwielbia gry, szczególnie te, w których trzeba ubierać postacie ukazujące się na monitorze - zna się świetnie na kolorach.
Przysłuchuje się też pilnie nauce starszej siostry, która wbija do głowy nowe słówka z angielskiego. Martynka też się z pewnością nauczy. - Najbardziej boję się tego momentu gdy będzie miała rozpocząć naukę w szkole - mówi mama dziewczynki.
Nie będzie miała lekcji indywidualnych, w domu?
- Nie, zrobię wszystko by uczyła się w normalnej szkole, by była blisko innych dzieci. Mam nadzieję, że będzie to możliwe. Chociaż ma charakterek i może być ciężko - śmieje się. O co chodzi? Przekonuję się po kilku minutach.
Martynka mimo swego młodego wieku dokładnie wie czego chce, nie daje sobą dyrygować.
Ma swoje zdanie na każdy temat i nie boi się zaprotestować gdy z czymś się nie zgadza. Nie lubi jednak gdy mama twierdzi, że jest małym złośnikiem. Choć muszę przyznać, że ta cecha jeszcze bardziej dodaje jej uroku. Nie wygląda wówczas jak bezbronne dziecko i wcale nie chce na takie pozować. Choć prawda jest taka, że bez pomocy innych niewiele może zrobić samodzielnie.
- Z Martynką trzeba być przez cały czas, zajmować się nią nieustannie - mówi jej mama. - _Brak stawów łokciowych uniemożliwia jej samodzielne jedzenie, uczesanie się czy chociażby założenie bluzki. _Na szczęście, w najbliższym otoczeniu nie brakuje osób, które pomagają. Choć mama Martynki jest z nią przez całą dobę może w każdej chwili liczyć na
pomoc starszej córki - Roksany, rodziców oraz brata.
Przez te kilka lat od kiedy pojawiła się Martynka mogła również liczyć na pomoc życzliwych osób, organizacji. W poszukiwaniu pomocy mama dziewczynki pisze, gdzie tylko to możliwe.
Dzięki jej staraniom udało się załatwić m.in. pionizator, w którym może siedzieć chociażby przed komputerem. - Sprzęt dostarczyła fundacja Owsiaka. Mamy też wózek, kilka urządzeń niezbędnych w łazience. Jakoś dotychczas
udawało mi się trafiać na życzliwych ludzi.
Chociaż zdaję sobie sprawę, że jak raz coś się dostanie, to już nie ma większych szans na ponowną pomoc. Nie mam o to pretensji. Wiem, że jest wiele dzieci, którym organizacje pomagają. Na szczęście pomoc płynie z wielu stron.
- Ostatnio zaskoczył mnie brodnicki oddział banku AIG. Zaproponowano, że podczas balu zbiorą pieniądze na protezy dla Martynki. Ucieszyłam się, choć nie liczyłam na dużą sumę. Gdy zadzwoniono już po i powiedziano mi, że udało się zebrać ponad sześć tysięcy nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam zszokowana życzliwością.
Cała suma została wpłacona na konto i zostanie przeznaczona na zakup pierwszych protez.
Sztuczne nogi to największe marzenie dziewczynki i jej mamy. - Chcę kupić protezy początkowe - takie bez kolan - tłumaczy mama. - Martynka musi nauczyć się trzymać pion.
Obecnie radzi sobie dzięki pionizatorowi, ma do dyspozycji wózek,
małe kółeczko na kółkach, które ułatwia jej poruszanie się.
Do prawdziwych protez musi dorosnąć. Musi też wierzyć, że uda się je kiedyś kupić. - Jedna proteza kosztuje około stu dwudziestu tysięcy! - _wylicza zatroskana mama. To nogi z prawdziwego zdarzenia - zginane w kolanach..._
- I będą miały paluszki, takie jak ma mama - dopowiada Martynka.
Wie jak powinny wyglądać jej nogi i stopy.
Jej ogromne oczka śmieją się na samą myśl o tym, że będzie wyglądała jak inne dzieci.
Mała strojnisia wie co jest modne - ma pełno sukienek i bluzeczek w ulubionym, różowym kolorze. W tym odcieniu ma również... kilka par butów. - Byłam z nią w sklepie i gdy zobaczyła buty uparła się, że musi je mieć. Nic nie było jej w stanie przekonać jej żeby odłożyła buty. Po prostu nie mogłam wyjść ze sklepu nie kupując ich. Powiedziała, że kiedyś będzie miała nóżki i na pewno je założy. _Tymczasem najchętniej "spaceruje" w butkach zakładając je na dłonie i zapewnia z całą stanowczością. - _Kiedyś będę normalnie chodzić.
* * *
"POMOC DLA MARTYNY"
Bank Spółdzielczy Oddział w Brodnicy
84 9484 1150 2200 0016 9358 0001
Protezy początkowe dla Martynki to koszt ponad 80 tysięcy. - Protezy będą przygotowywane wspólnie z firma niemiecką - informuje Przemysław Ruciński z bydgoskiego salonu ortopedycznego "Orto-Przem". - Są tak drogie ale starczą Martynce na co najmniej pięć lat. Będą tak skonstruowane by tylko wymieniać pewne elementy, w tym stopy, wzmacniane rurki i inne części, które będą rosły razem z nią. Dziewczynka dostanie też dwa kosze (które połączą tułów z protezami - przyp.), gdy będzie rosła wiadomo, że przytyje i kosz musi wytrzymać ciężar jej ciała.
W internecie__
O Martynce można poczytać i obejrzeć zdjęcia również na jej stronce: martynka280203.republika.pl
Martynka
urodziła się z zespołem wad wrodzonych kostno - stawowych
wrodzonym brakiem kończyn dolnych
wrodzonym brakiem stawów łokciowych obu rąk
wrodzonym brakiem IV - V palców obu rąk
hipoplazją żuchwy i miednicy
wrodzoną wadą serca PDA, PFO