To efekt zabiegów radnego Leszka Peplińskiego (PO), który jest bardzo zadowolony z faktu, że wreszcie coś drgnęło z tematem, który nurtuje go od prawie roku.
- Zaczęło się od tego, że w ubiegłym roku na oczach mojej jedenastoletniej córki samochód najechał na wiewiórkę. To było wstrząsające przeżycie - opowiada radny. - Miałem też sygnały od właścicielki starego ogrodnictwa na Rolbieckiego, że dochodzi częściej do takich zdarzeń.
Radny złożył interpelację, by coś z tym zrobić. Bo nie może być tak, żeby pod kołami rozpędzonych samochodów ginęły bezbronne stworzenia.
- Tracą życie albo zostają potwornie okaleczone - ubolewa radny. - Tymczasem można by temu zapobiec, gdyby tylko kierowcy zechcieli zwrócić uwagę, zdjąć nogę z gazu w miejscach, gdzie można się spodziewać pojawienia się zwierzątek.
Inicjatywa radnego najpierw zaowocowała specjalną kampanią i konkursem adresowanym do najmłodszych, żeby i ich uwrażliwić na problem ginących zwierząt. Dzieciaki malowały projekty znaków, które miały ostrzegać kierowców przed zbyt szybką jazdą. Zainteresowanie było wielkie - nadesłano 400 prac, najlepsze zostały nagrodzone przez burmistrza i LOP.
Teraz pojawiły się pierwsze piktogramy, które można zobaczyć na Gdańskiej - przy Wzgórzu Ewangelickim i po drugiej stronie.
- Cieszę się, że burmistrz zainteresował się tym pomysłem - komentuje Pepliński. - Dobrze to świadczy o naszej wrażliwości, a poza tym jest to także jakiś rodzaj promocji naszego miasta.