- Nawet najgorszemu wrogowi, którego nawet nie mam, nie życzyłbym takie tragedii, jaka nas spotkała. Piszę do was dzięki mojemu małemu psu Tigrze, która mnie obudziła szczekając, jak usłyszała skwierczenie palącego się auta i rzeczy w garażu - rozpoczyna opis swej tragicznej historii pan Jacek, który zdążył uratować z płonącego domu psy oraz dokumenty, pieniądze i kilka ciuchów.
Ewakuować rodzinę pana Jacka pomógł sąsiad, którego dom również zajął się ogniem.
Przypomnijmy, 16 stycznia tuż po godzinie 7 rano strażacy otrzymali zgłoszenie o pożarze samochodu osobowego w garażu domu jednorodzinnego przy ulicy Okrężnej w Kobylarni. Na miejscu okazało się, że ogniem zajęty jest już niemal cały dach oraz garaż z osobowym fordem. Policja prowadzi dochodzenie, które ma wyjaśnić przyczyny pożaru.
Tymczasem poszkodowani zwracają się z apelem do znajomych i ludzi dobrej woli o pomoc w odbudowaniu zniszczonego domu.
- Proszę o niewiele, o symboliczną złotówkę, by pomóc nam w odbudowie domu zwłaszcza teraz, gdy jest zima i warunki atmosferyczne nie są korzystne. Wiem, że są dobrzy ludzi - znajomi, na których mogę liczyć. Jak to się mówi, na prawdziwych przyjaciół można liczyć w biedzie i potrzebie. Dziś ja potrzebuje tej pomocy, jutro może Ty, dlatego trzeba sobie pomagać w takich ciężkich sytuacjach jak utrata dachu nad domem. Dziękuje tylko Bogu, że jestem i żyję, gdyby nie on i mój pies, który mnie obudził, podejrzewam, że bym już do was nie pisał. Dziękuję wszystkim za pomoc z całego serca, a serce mam duże:) - kończy swój wpis pan Jacek.
Zbiórka pieniędzy na odbudowę strawionego ogniem domu prowadzona jest na portalu zrzutka.pl - TUTAJ
FLESZ - Śmierć Pawła Adamowicza jednoczy kraj, Polacy mówią "Stop Przemocy!"
źródło: TVN/x-news