Pożar wybuchł na pierwszym piętrze budynku z terenu zabudowy pruskiej. Zginęły wówczas dwie osoby, a trzy zostały ranne. Ofiary zaczadziły się dymem, który szybko rozprzestrzenił się po mieszkaniu i dotarł do wszystkich pomieszczeń.
W czerwcowe przedpołudnie wchodzimy najpierw do części, która nie ucierpiała. Wewnątrz nie wygląda jednak ciekawie. Od początku wita nas nieprzyjemny zapach. Niemal wszędzie farba jest zdarta ze ścian. Na piętrze stoją puste butelki po piwie. W jednym z mieszkań spotykamy dwójkę nietrzeźwych, młodych mężczyzn oraz pana Henryka, który doskonale pamięta tragedię sprzed kilku lat.
- Dobrze pamiętam ten pożar. To było w nocy. Szybko pobiegłem na strych, gdzie miałem rozwieszone pranie. Dym dotarł już do tego miejsca. W jednym z pomieszczeń usłyszałem mojego kota. Dusił się czadem. Udało mi się go wynieść na dwór i w ten sposób go uratowałem - wspomina pan Henio.
Przeczytaj także: Sklep z "amfą" na Londynku zlikwidowany. Świadek koronny się wygadał [wideo]
Miejsce, w którym wybuchł pożar wygląda obecnie nieco lepiej. Administracja Domów Miejskich wyremontowała wszystkie zniszczone mieszkania. Nawet to, które całkowicie spłonęło. Te, znajdujące się poniżej, były zalane wodą przez gaszących płomienie strażaków. Zniszczone wówczas pomieszczenia służą jako mieszkania socjalne. W zeszłym roku wymieniono tam okna i drzwi oraz odmalowano klatkę schodową. Poza remontami życie mieszkańców nie uległo znacznej poprawie. Pomimo lepszych warunków ciągle pojawiają się problemy.
- W tym miejscu raczej nic się nie zmieniło. Przynajmniej ja tego nie odczuwam. Codziennie urządzane są alkoholowe libacje. Widać zresztą, jak wygląda budynek od strony ulicy - narzeka pani Maria, która także tutaj mieszka. A widok faktycznie może odstraszać przechodniów. Zaniedbane budynki nie zachęcają do spacerów, choć na Londynku, tak przynajmniej donoszą policjanci, na co dzień niewiele się dzieje - rzadko dochodzi nawet do pospolitych przestępstw (niestety, nie ma wyodrębnionej statystyki dla tej części Śródmieścia).
Są za to, oprócz tzw. zwykłych mieszkańców, amatorzy alkoholu oraz ludzie bliscy wykluczenia społecznego. To oni sprawiają, że Londynek nie cieszy się dobrą renomą. Do sprawy wrócimy.
Czytaj e-wydanie »