- Kiedyś często jeździliśmy do pożarów wynikających z wypalania traw przez rolników. Twierdzili, że wtedy nowe plony będą lepiej rosły. Obecnie ktoś kto wypala trawy, może mieć ograniczone lub w skrajnych przypadkach stracić dopłaty z unii europejskiej. - tłumaczy bryg. inż. Jerzy Fydrych, dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej KP PSP w Lipnie. - Obecnie głównymi przyczynami pożarów są po prostu chuligańskie wybryki. Ludzie nie mają świadomości, że niszczą przyrodę i zanieczyszczają atmosferę.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Wypalanie traw w Polsce jest zabronione i podlega karze grzywny od 200 do 500 złotych. W przypadkach, gdy w wyniku pożaru dojdzie do poważnych uszkodzeń mienia bądź poszkodowania innych osób lub ich śmierci przewidywana jest kara pozbawienia wolności do lat dziesięciu. Tylko w marcu strażacy z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Lipnie odnotowali osiemnaście wyjazdów do pożarów łąk.
- Co ciekawe, czternaście z tych pożarów miało miejsce w mieście Lipnie - tłumaczy Jerzy Fydrych. - Zaledwie cztery wyjazdy były do innych miejscowości.
Aż siedem z pożarów miało miejsce nad rzeką między ulicą Cegielną, a Łączną. Tylko w niedzielę spłonęło tam 1.5 hektara łąki. Cztery raz strażacy wyjeżdżali na ulicę Polną, dwukrotnie na ulicę Leśną i raz na Żeromskiego. Dwa wyjazdy były do Dobrzynia nad Wisłą, gdzie paliły się trawy na skarpie przy Wiśle. Raz strażacy wyjeżdżali do Łochocina i raz do Hornówka, gdzie również spłonęło 1.5 hektara łąki.
Pożary będą zdarzały się do momentu zakwitnięcia trawy.
INFO Z POLSKI - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju