Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kim pan jest, panie Kasperkowiak? Twarz grupy "Ściśle Jawne" z Inowrocławia

Dariusz Nawrocki
Dariusz Nawrocki
Najważniejsza dla Macieja Kasperkowiaka jest jednak rodzina. Na zdjęciu z córką Magdą.
Najważniejsza dla Macieja Kasperkowiaka jest jednak rodzina. Na zdjęciu z córką Magdą. Nadesłane
Maciej Kasperkowiak chce wiedzieć to, co władza skrzętnie ukrywa. Pyta więc, czeka na odpowiedzi, a gdy ich nie otrzymuje, walczy o nie przed sądem.

Kim jest Maciej Kasperkowiak? Nasi Czytelnicy znają go z licznych interwencji pod hasłem "Ściśle Jawne". Chce wiedzieć to, co władza skrzętnie ukrywa. Pyta więc, czeka na odpowiedzi, a gdy ich nie otrzymuje, walczy o nie przed sądem.

- Wybieramy w wyborach władze i zgadzamy się na to, aby zarządzały naszymi pieniędzmi i kreowały przestrzeń, w której żyjemy. Możemy w pełni władzy ufać, ale jako obywatele mamy prawo podnieść rękę i powiedzieć "sprawdzam". W tym nie ma nic nadzwyczajnego. Kontrola obywatelska jest zdrowa tak samo dla obywateli, jak dla władzy i wierzę, że urzędnicy to wiedzą - przekonywał nas pół roku temu Maciej Kasperkowiak.

Maciej Kasperkowiak chce wiedzieć więcej. Akcja "Ściśle Jawne" w Inowrocławiu

Konopa. "Gnębiono nas tu okrutnie"

- Kim pan jest? - pytamy.

- Czuję się inowrocławianinem, choć nie urodziłem i nie wychowałem się tutaj. To jednak w Inowrocławiu zaczęło się moje bardziej świadome życie - wyznaje. Po podstawówce wybrał naukę w II LO im. Marii Konopnickiej. Dojeżdżał tu codziennie. Najpierw autobusem do Mogilna, a potem pociągiem do Inowrocławia. Wstawał o godzinie 5.15, żeby o 8 być w szkole. Po lekcjach chodził po mieście. - Inowrocław wydawał im się wtedy większy niż był w rzeczywistości - śmieje się.

Skończył "Konopę". - Gnębiono nas tu okrutnie, ale to się nam opłaciło. Ten okres mnie ukształtował i rzutował na moje dalsze życie - przekonuje. Po maturze studiował w Poznaniu. Potem pracował w Gdańsku. Wydawało się, że do Inowrocławia nie ma już powrotu, choć ciągle często odwiedzał to miasto. - Inowrocław kwitł, ale jak mała stokrotka, a nie wspaniały ogród. Pamiętam, jak obserwowałem Rąbin z wieżowca. Był wtedy taki szary i brzydki. Patrzyłem na te dachy z góry i pomyślałem: "Panie Boże, żebym tylko nie musiał tu mieszkać" - wspomina z uśmiechem.

Wystarczyły jednak dwa lata spędzone w gdańskich korkach, by zmęczyć się wielkomiejskim życiem. - Mały wypad do sklepu zajmował mi pół godziny. Szans na zakup mieszkania nie mieliśmy żadnych. Chyba, że zadłużylibyśmy się na całe życie - wspomina. I tak Inowrocław z każdym dniem w jego głowie piękniał. Szarości Rąbina przestawały go drażnić. - W końcu dojrzałem do stwierdzenia, że Inowrocław jest miastem idealnym do życia. I to mówię całkowicie szczerze. To jest miasto, z którego można zrobić perełkę - wyznaje. Wspólnie z żoną podjęli decyzję, że przeprowadzają się do Inowrocławia.

"Zawsze warto być przyzwoitym"

W dzieciństwie chciał związać swoje życie z muzyką. Grał na przeróżnych instrumentach. Fascynował się rejestracją i miksowaniem dźwięku. Chciał pracować przy produkcji filmów. Dlatego studiował reżyserię dźwięku i akustykę. - W trakcie studiów bardziej wciągnęła mnie jednak protetyka słuchu. Ten kierunek również skończyłem. Ostatecznie wybrałem ten zawód, bo nic mi nie daje takiej satysfakcji, jak praca z ludźmi - przekonuje.

Założył firmę. Prowadzi gabinet. Spotyka się z ludźmi. Poznaje ich fascynujące historie. Z czasem dostrzegł potrzeby osób niedosłyszących w przestrzeni publicznej. Zaczął kształcić się w tej dziedzinie. Jeździł na szkolenia do Szwecji i Anglii. Swoją wiedzą zaczął zarażać organizacje pracujące na rzecz osób niepełnosprawnych. I tak wszedł w świat organizacji pozarządowych. Poznał bardzo wiele osób niedosłyszących, niewidomych, głuchoniemych.

- Spotkania z nimi otworzyły mi oczy na to, co jest ważne w życiu. Każdy człowiek jest ważny i trzeba zrobić wszystko, żeby żaden człowiek nie czuł się wykluczony. Niezależnie czy jest biedny, czy jest innego wyznania, czy ma inny kolor skóry. Tak naprawdę wszyscy jesteśmy tacy sami - podkreśla, a chwilę później dodaje: - Zawsze warto być przyzwoitym. Dobrze sobie to słynne zdanie profesora Bartoszewskiego powtarzać jak mantrę.

Sporo jeździ po Polsce. Współpracuje z organizacjami pozarządowymi. Działa w Fundacji "Kultura bez barier". No i z wielką zaangażowaniem zabiega o jawność życia publicznego w Inowrocławiu.

Najważniejsza dla niego jest jednak rodzina. Czasami sobie wyrzuca, że za rzadko z nią jest. - Staram się dzieciom poświęcać czas wolny, ale mam świadomość, że nie ma go zbyt dużo. Mógłbym wprawdzie odpuścił walkę o standardy w Inowrocławiu, ale robię to również dla nich - żeby po prostu żyły w lepszym mieście - wyznaje.

Więcej informacji z Inowrocławia na: www.pomorska.pl/inowroclaw

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska