https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jeśli zamkną zakłady Janikosody, Janikowo powoli umrze. "Nie chcemy zaczynać życia od nowa"

Agnieszka Domka-Rybka
3 marca przed fabryką sody spółki Qemetica odbyła się akcja protestacyjna, w której wzięli udział mieszkańcy Janikowa, pracownicy oraz związkowcy. Wyrażono niezadowolenie w związku z planami zaprzestania produkcji sody w Janikowie, co może doprowadzić do znacznego wzrostu bezrobocie oraz odbić się na sprawnym funkcjonowaniu miasta, ponieważ jest ono w dużym stopniu uzależnione od „Janikosody”.
3 marca przed fabryką sody spółki Qemetica odbyła się akcja protestacyjna, w której wzięli udział mieszkańcy Janikowa, pracownicy oraz związkowcy. Wyrażono niezadowolenie w związku z planami zaprzestania produkcji sody w Janikowie, co może doprowadzić do znacznego wzrostu bezrobocie oraz odbić się na sprawnym funkcjonowaniu miasta, ponieważ jest ono w dużym stopniu uzależnione od „Janikosody”. Dominik Fijałkowski
Ludzie są pogodzeni, że Qemetica zamknie zakład sodowy, ale mają strach w oczach. Gdy padały duże firmy w innych miastach i wsiach, ich mieszkańcy musieli budować życie od nowa.

Spis treści

Pierwsza była "Janikosoda" i tylko dzięki niej powstało miasto Janikowo. Co zostanie, jak zamkną zakłady? Nic, miasteczko umrze! To również powolne konanie kilkudziesięciu firm współpracujących - ubolewa pani Olga, mieszkanka Janikowa.

Przykłady innych miejscowości na Kujawach i Pomorzu, gdzie zlikwidowali duże zakłady, nie dają złudzeń na lepszy scenariusz.

Pracę straci 350 osób, na tym koniec?

  • Zakłady Sodowe "Janikosoda" istnieją od 1957 r., zaś prawa miejskie Janikowo otrzymało w 1962 r.

  • Miasto "swój rozwój związało z przemysłem" - poucza nas internetowa encyklopedia. Teraz ten przemysł pada wraz z największym zakładem.

Biznes nie dźwignął ogromnych kosztów energii i nie uciekł przed napływem konkurencyjnej, tańszej sody z Turcji. Pracę ma stracić 350 osób, ale na tym pewnie nie koniec.

Zakłady należące od 2007 r. do Grupy Ciech, obecnie to Qemetica Soda Polska (razem z "Soda-Mątwy" w Inowrocławiu), są jednym z największych przedsiębiorstw w naszym regionie - kontroluje je syn znanego ojca, miliarder Sebastian Kulczyk. Decyzją właściciela w janikowskiej fabryce trwa już proces hibernacji. Całkowite wygaszenie produkcji sody planuje się do końca lipca tego roku.

Nie tylko praca, ale też dostawa ciepła i odbiór ścieków

Pani Olga, której partner ma firmę kooperującą z Qemeticą i wykonuje zlecenia tylko dla tej spółki, tłumaczy, że w Janikowie brakuje ma pracy nawet dla młodych, a co dopiero dla osób, które mają kilka lat do emerytury i całe życie zawodowe spędzili przy sodzie.

- Odprawy, jakie by nie były, szybko się skończą przy obecnych kosztach życia, gdy wiele osób spłaca kredyty. Propozycje typu wyjazd do podobnej fabryki za granicą nie są dla wszystkich, a już na pewno nie dla kogoś, kto mieszka ze starszym, schorowanym ojcem i nie może go zostawić, jak mój znajomy. Zakład zatrudnia przede wszystkim mieszkańców Janikowa, ale nie tylko, bo pracownicy dojeżdżają z okolicznych wsi czy Mogilna i Pakości. Nikt nas nie informował, że jest bardzo źle. Nikt nas nie przygotował na szok, to stało się nagle! Jak można w kilka tygodni zwinąć największą fabrykę w mieście? I co my teraz, jako mieszkańcy, zrobimy? Bo "Janikosoda" zapewnia nam nie tylko miejsca pracy, ale też świadczy usługi dostaw ciepła i odbioru ścieków - wymienia pani Olga.

Ucierpi więc całe, liczące ponad 7000 mieszkańców, miasteczko.

Firma współpracująca: "Też będziemy zwalniać"

- Co ja mogę pani powiedzieć? Prawdę powiem, jestem załamany - nie kryje Edward Antczak, prezes firmy Elektrorem w Janikowie, dla spółki "Qemetica" świadczy usługi elektryczne i automatyki przemysłowej. - Zatrudniamy 70 osób i część będziemy musieli zwolnić, a co potem? Nie wiem! W Janikowie mamy również pracowników ze Strzelna, Inowrocławia, Mogilna, Pakości. Rozumiem, że soda to biznes mocno energochłonny i koszty ogromne, ale naprawdę nic już nie można zrobić? Bydgoska Pesa też miała problemy, ale rząd się zaangażował i firmę przejął Polski Fundusz Rozwoju. Dziś podbija polski i zagraniczne rynki. W naszym biednym Janikowie ludzie są pogodzeni, że nikt im nie pomoże, że zakład zostanie zamknięty i to jeszcze w tym roku. Osobom 30 plus łatwiej podjąć nową pracę, ale starszym? Gdyby wiedzieli wcześniej, rozglądaliby się za inną robotą. Nie jest tajemnicą, że na rynku pracy w powiecie inowrocławskim szału nie ma.

Młodzi uciekali z Janikowa, jak ich zatrzymać?

Dariusz Giża, radny Janikowa i pracownik "Janikosody" mówi, że on i inni mają strach w oczach: - Są rodziny na utrzymaniu, dzieci, młodzież szkolna, a tu człowiek traci pracę. Tragedia. Zakłady budowali nasi ojcowie, pracują tu całe rodziny, więc bez dochodu mogą nagle zostać dwie osoby. Dostaną po 1600 zł zasiłku i jak z tego wyżyć? Młodzi i tak już od dawna uciekali z Janikowa do większych miast. Podjęliśmy nawet uchwałę o wybudowaniu bloku na 50 mieszkań dla młodych, żeby ich zatrzymać, tylko kto tam zamieszka? Likwidacja największego zakładu w mieście nie zachęca, by w nim zostać, a wręcz odstrasza!

- Jest u nas jeszcze tylko jedna firma, o której można powiedzieć, że do małych nie należy, zatrudnia 1000 osób, Janipol Meble Polska. Na tym koniec, niestety. Reszta biznesów? Drobnica! - ocenia Daniel Sendor, przewodniczący MOZ NSZZ "Solidarność" przy Qemetica. - W Janikowie na 7 - 8 tys. mieszkańców tylko 3 tys. to osoby aktywne zawodowo, będzie jeszcze gorzej!

Szef "Solidarności" podkreśla, że dopóki pracują urządzenia w "Janikosodzie", a wciąż pracują, jest szansa, żeby powstrzymać najgorsze. Bo ponowne odpalenie kosztuje krocie i zajmuje dużo czasu: - Po wyłączeniu urządzeń będzie pozamiatane. Pracownicy na wózkach widłowych znajdą zajęcie, ale obsługujący te specjalistyczne maszyny, których, poza Inowrocławiem, nigdzie nie ma, "zostaną na lodzie".

Likwidacje cukrowni pogrążyły miasteczka

Tymczasem niejedno Janikowo już w woj. kujawsko-pomorskim przerabiano. Kiedy zamykano cukrownie, bez pracy zostawała większość mieszkańców. Miejscowości, szczególnie te najmniejsze, pogrążały się w kryzysie nie tylko ekonomicznym, ale również społecznym.

- Pani, całe Tuczno żyło z cukrowni i to, powiem szczerze, jak pączki w maśle. Gdy ją zlikwidowali w 2006 r. Tuczno umarło, bo trzymało się właściwie tylko dzięki cukrowni - wspomina pan Piotr, dziś emeryt po siedemdziesiątce z tej wsi w gminie Złotniki Kujawskie (to był największy zakład przemysłowy w gminie). - Dostaliśmy spore odprawy, jo, ale szybko się rozeszły, ludzie pokupowali nowe samochody, anteny satelitarne, telewizory. I kasa się rozpłynęła. Ci bardziej rozgarnięci znaleźli robotę poza Tucznem lub wyjechali za chlebem za granicę, a ci, którzy zostali? Żyli z zasiłków i chodziło się czasem z flaszką nad jezioro dla zabicia nudy.

Niestety, niektórych zabił alkohol.

Cukrownia była też m.in. właśnie w Janikowie, któremu obecnie grozi utrata kolejnego dużego pracodawcy. Działała przez 130 lat, aż w 2005 r. zdecydowano o jej zamknięciu.

- Niektórzy po jej likwidacji poszli pracować do "Janikosody", a gdzie pójdą jak zamkną i ten zakład? - chce wiedzieć pani Dorota, mieszkanka Janikowa.

Zlikwidowano również inne cukrownie na Kujawach i Pomorzu, m.in. w Brześciu Kujawskim, Mełnie koło Grudziądza czy Żninie, choć w tej ostatniej akurat kwitnie dziś niezły biznes - Hotel Cukrownia Żnin.

Natomiast mieszkańcy np. Pakości do dziś przeżywają likwidację zakładu włókienniczego "Roszarnia". Bardziej złośliwi komentują w sieci, że miasto po jej zamknięciu stało się "jeszcze większą dziurą niż było".

"Do tej pory oficjalnie nie ma winowajcy, są tylko przypuszczenia. Jednak ten, który się do tego przyczynił, ma na sumieniu ludzi, którzy zostali bez pracy i środków do życia" - komentuje pani Maria, mieszkanka Pakości.

Pada jedna firma, a za nią inne. Efekt domina

Z kolei inowrocławianie boją się, że upadną Inowrocławskie Kopalnie Soli „Solino”. To największy producent solanki w Polsce. Ważna firma dla gospodarki miasta i rynku pracy nie tylko w tym rejonie, ale na Kujawach zachodnich. W „Solino” pracuje 260 osób.

- Kończą się złoża solne. Sytuacja firmy jest dramatyczna, a Inowrocław pełni taką samą rolę dla miejscowości ościennych, jak Bydgoszcz dla swoich sąsiadów. W naszym przypadku m.in. dla Żnina, Mogilna czy Kruszwicy - powiedział Jerzy Gawęda, przewodniczący zakładowej „Solidarności” przy IKS „Solino” SA. - Kończące się rezerwy soli to również problem wielu innych firm.

Solanka jest np. głównym surowcem do produkcji dla Qemetica Soda Polska SA.

- Jeżeli padnie Solino, podobny los czeka więc także inne firmy. Zbankrutują dziesiątki małych i średnich przedsiębiorstw w regionie, które funkcjonują tylko dzięki kompleksowi „Solino” - dodał związkowiec.

Hiobowe wieści, ponieważ bezrobocie akurat w powiecie inowrocławskim należy do najwyższych w Kujawsko-Pomorskiem.

Upadek Zachemu. Koniec pewnej epoki...

Bydgoszcz ma niskie bezrobocie, ale gdy likwidowano Zakłady Chemiczne Zachem, skończyła się pewna epoka. Napisałam o Zachemie kilkadziesiąt artykułów i dobrze wiem, czym była ta firma dla mieszkańców. Niektórzy pracowali tutaj „całe życie”. Zachem, jako jedyny w Polsce produkował epichlorohydrynę (surowiec do produkcji żywic epoksydowych), TDI (stosowany w przemyśle tapicerskim) i chlorek allilu (wykorzystywany w produkcji barwników, leków i tworzyw sztucznych).

W okresie świetności zatrudniał 7 tys. pracowników. Gdy go zamykano w 2012 r., należał do Grupy Ciech i miał 700-osobową załogę.

Kiedyś pracowały w nim całe rodziny. Miały do dyspozycji 1,8 tysiąca mieszkań zakładowych. Istniały zachemowskie przychodnie, domy kultury, wczasowe, sanatorium. Brama zakładu była najważniejszą bramą w mieście!

Zachem trafił nawet na deski teatru, choć to nie była tylko wyreżyserowana historia, a prawdziwa.

Oby takich było u nas jak najmniej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska