Firma K.K.K. z Komorowa (woj. mazowieckie) handluje materiałami budowlanymi. Przez dziesięć lat dostarczała towar sieci handlowej Leroy Merlin, która ma swoje sklepy także w Bydgoszczy i Toruniu.
Czytaj też: Zagraniczne markety dyktują ceny polskiej żywności! Kto pracuje na ich zyski?
- Problemy zaczęły się po około trzech latach współpracy - mówi Leszek Ziomek, adwokat z kancelarii Włodarczyk Ziomek & Wspólnicy, reprezentującej spółkę. - W tym czasie K.K.K. zaciągnęła kredyty oraz leasingi, aby wywiązywać się z umowy. Wtedy sieć handlowa zaczęła domagać się od niej coraz wyższych opłat. Dlaczego firma dopiero teraz postanowiła przestać płacić?
K.K.K. żąda 8 mln zl
- Firma K.K.K. obliczyła, że dotrwanie do 2011 roku pozwoliłoby jej wyjść ze współpracy z Leroy Merlin z minimalną stratą. Tak byłoby pod warunkiem, że sieć nie wymusiłby po raz kolejny niekorzystnych zapisów w umowie handlowej i nie zwiększyła wysokości nakładanych na dostawcę różnego rodzaju niedozwolonych opłat - mówi Ziomek. - Żądamy, aby Leroy Merlin zwróciła firmie ponad 8 mln zł, które - w naszej ocenie - pobrała niezgodnie z ustawą o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji.
Co na to Leroy Merlin? W stanowisku sieci czytamy: "Zarówno premia roczna, jak też opłaty marketingowe (...) i kary umowne miały umocowanie w zawartych umowach handlowych i nie są to postanowienia zakazane przez prawo".
Biznes jest zbyt zróżnicowany
Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (zrzesza sieci handlowe) twierdzi, że nie może komentować indywidualnej sprawy. Zapewnia jednak: - Sieci nie pobierają opłat, ale wynagrodzenia za świadczone usługi - np. promocję, zarządzanie półkami. Jeśli nie wesprze się sprzedaży, nie uda się utrzymać niskich cen i wysokich obrotów. Umowy z dostawcami są zawsze negocjowane.
POHID próbowała stworzyć kodeks dobrych praktyk w sprawie pobierania zapłaty za usługi sieci handlowych. - Nie udało się, bo biznes jest zbyt zróżnicowany. Inaczej działają hipermarkety, a inaczej dyskonty - twierdzi Faliński.
Czytaj też: Chcesz sprzedawać swoje towary w markecie? Przygotuj 100 tys. zł...
- Sieci handlowe grały na zwłokę! Nie chciały stworzyć kodeksu - oburza się Leszek Kawski, dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarskiej - Izby Gospodarczej w Warszawie. - Pobierają nawet najbardziej absurdalne opłaty. Dostawcy musieli chociażby kupić identyczne skrzynki na towar, a potem zapłacić za ich mycie. Albo wyłożyć z własnej kasy 200 tys. zł na akcję promocyjną z okazji urodzin marketu.
Nie dojdzie do ugody z Leroy Merlin, KKK pójdzie do sądu
Kawski dodaje: - Niektórzy dostawcy tego nie wytrzymują. Kilku już oddało sprawy do sądu. Wygrali milionowe odszkodowania. Co z tego? Skoro stracili kontrakty z sieciami, a niektórzy zbankrutowali.
K.K.K. chce zawrzeć ugodę z Leroy Merlin. Jeśli jej się to nie uda, skieruje sprawę do sądu.
