MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Klęska Piotra Siemionowskiego zamiast złota. Dlaczego?

Rozmawiał KAZIMIERZ FIUT
W Szeged humory dopisywały. W Londynie zawodnik i trener nie kryli rozczarowania
W Szeged humory dopisywały. W Londynie zawodnik i trener nie kryli rozczarowania archiwum
Mariusz Słowiński - po analizie przygotowań i startu Piotra Siemionowskiego w igrzyskach olimpijskich w Londynie - już wie, co zawiodło. Zapewnia, że wnioski zostaną wyciągnięte.

- Wie już pan, dlaczego Piotr był 14., zamiast zdobyć medal, złoty medal?
- Przyczyn było kilka. Główna, to za szybki powrót po miesię-cznej kontuzji dłoni do rywalizacji. Nie powinien wystartować w Pucharze Świata w Moskwie, a także w mistrzostwach Europy w Zagrzebiu, gdzie zajął 5. miejsce. Zresztą gdyby nie błąd techniczny przed metą mógł zwyciężyć. To zaciemniło nam obraz przygotowań i uspokoiło, że miesięczny rozbrat z wiosłowaniem, ładowaniem akumulatorów: siła, moc, dało się bardzo szybko nadrobić. Okazało się, że tak nie było, ale o tym przekonaliśmy się dopiero w Londynie

- Ma inną teorię, Piotr przegrał igrzyska tuż po MŚ w Szeged, kiedy nie skorzystał z zaproszenia Ronalda Rauhe do regat w Niemczech, nie pojechał też na rekonesans do Eton. Czyżby bał się przegrać, a może trzeba było? - Ciekawe spostrzeżenie i mo-że trafiające w sedno. Piotr po zdobyciu medalu zapowiadał, że tam wystąpi, a później zaczął się z tego wycofywać. Stwierdził, że należy dać organizmowi wypocząć i w pełnym zdrowiu przystąpić do następnego sezonu. Poparłem jego zdanie i być może popełniłem błąd. - Może ewentualna porażka z Brytyjczykiem McKeeverem na rok przed igrzyskami, na olimpijskim torze, okazałaby się dla niego zbawienna?
- To już pytanie bardziej do Piotra, niż do mnie. Być może to kolejna pośrednia przyczyna.
Czytaj też: [
Beata Mikołajczyk: Musiałam wykopać rów pod fundament. Mogę nawet podesłać zdjęcie z pustakami](http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20120817/REPORTAZ/120819323)

- Przed wyjazdem na igrzyska zapewniał pan, że Siemiono-wski osiąga takie same czasy, jak przed Szeged i wszystko jest w porządku?
- Niestety, nie było, a co miałem przekazać do mediów, że Piotr pływa pół sekundy wolniej? Wierzyłem, że tak jak w mistrzostwach Europy, z każdym biegiem będzie rósł w siłę, a jako, że jest mistrzem kumulowania energii, wyrzuci ją w decydującym momencie, czyli w finale A. W najczarniejszych myślach nie przewidywałem, że jego droga do medalu zakończy się na półfinale. Teraz wiem, że na taką imprezę jedziesz przygotowany na sto procent, albo zostajesz w domu.

- Mówi pan, że Piotr powinien wystąpić dopiero w Londynie. Czy w ogóle byłoby to możliwe, kto by pozwolił wysłać zawodnika, który od MŚ nie sprawdził się w międzynarodowej stawce?
- Kolejne trafne spostrzeżenie. Nie wiem, czy byłoby to możliwe, lecz tak się zachował trener Kanadyjczyka de Jonge. Jego podopieczny, 6. zawodnik MŚ, w podobnym okresie złamał palec. Przerwa była mniej więcej taka sama, lecz decyzje podjęli od nas odmienne. Mark w spokoju odbudowywał formę, wystartował w jednej imprezie, wewnętrznych kwalifikacjach, tuż przed igrzyskami, a w Eton sięgnął po brąz.

- To pokazuje, że może warto było zaryzykować?
- Być może zabrakło odwagi, doświadczenia. Przecież moja przygoda z kadrą trwa rok...

Czytaj też: Po nieudanych igrzyskach w Londynie czas na kolejną naprawę polskiego sportu

- I ma pan nadzieję, że będzie trwała?
- Kontrakt ze związkiem mam do końca roku. Co będzie dalej, nie wiem. Przed mami wybory w związku. Nowy zarząd zdecyduję o dalszych losach trenerów kadry.

- Chciałby pan kontynuować rozpoczęte dzieło?
- Uważam, że pod moim kierunkiem grupa sprinterów zanotowała duży postęp. Świadczą o tym medale w ME: brązowy seniorów i złoty w młodzie-żówce dwójki Dawid Putto, Sebastian Szypuła oraz brązowy w jedynce Denisa Ambroziaka. Zdaję jednak sobie doskonale sprawę, że główny cel, czyli medal olimpijski nie został osiągnięty. Mam jednak nadzieję, że dostanę szansę na rehabilitację i wraz z Piotrem pokażemy, że potrafimy z bolesnej lekcji wyciągnąć odpowiednie wnioski.

- A co z pracą w klubie? Najbardziej na pana nieobecności ucierpiały dziewczęta?
- Przejście z wieku juniors-kiego do młodzieżowego nie jest łatwe. Często zawodniczki zaliczają rok stagnacji. Jestem przekonany, że właśnie to u nich nastąpiło. W przyszłym zapewne zrobią podwójny krok do przodu. Postaram się wspólnie z zarządem i trenerami poszukać zadawalających rozwiązań.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska