Od 1 stycznia zostaną obniżone opłaty likwidacyjne klientom, którzy przed 2014 rokiem zainwestowali w polisolokaty - UOKiK chwali się porozumieniem z towarzystwami ubezpieczeniowymi.
- Sprzedano mi „Kwartalny zysk” jako zwykłą lokatę. Inaczej bym w to nie wszedł - wspomina pan Stefan z Grudziądza. - Bank nie poinformował mnie, że to ryzykowna polisa i musi minąć 10-15 lat, bym na niej zarobił. Sprzedawca obiecywał, że mogę wycofać się po pół roku, bez żadnych kosztów. Jednak okazało się to nieprawdą.
Protest w Bydgoszczy "Przywiązanych do polis" [wideo i zdjęcia]
Polisolokaty były najczęściej oferowane za pośrednictwem banków. Są to lokaty „opakowane” w ubezpieczenie na życie lub dożycie, oszczędzanie rozłożone na długie lata. Klient wpłaca część pieniędzy na składkę ubezpieczeniową. Następnie jest ona (w całości lub w znacznej części) inwestowana na rynkach kapitałowych w funduszach inwestycyjnych. To więc ryzyko, a wcześniejsze odstąpienie od umowy oznacza wysoką opłatę likwidacyjną, a niekiedy nawet utratę oszczędności.
Od przyszłego roku takie opłaty zmaleją.
- Obniżka zależeć będzie od czasu trwania umowy, przykładowo jeden z ubezpieczycieli obniży ją do 23 proc. w pierwszym roku polisowym, 9 proc. w szóstym, a po 10 latach nie pobierze ani złotówki - zapowiada Marek Niechciał, prezes UOKiK. - Przewidzieliśmy szczególne rozwiązania dla osób starszych, które były namawiane na wieloletnią polisę mimo podeszłego wieku.
Patryk Pawlak, posiadacz ryzykownego produktu i organizator protestów posiadaczy polisolokat przed filiami znanych banków w Bydgoszczy, uważa, że taka pomoc jest prowizoryczna:. - Kluczem problemu nie są bowiem opłaty likwidacyjne, a sam produkt, czyli jak ustalano wartość jednostek udziału i w jaki sposób zachęcano do jego zakupu. Obserwowałem w sądach przesłuchania sprzedawców. Przyznawali się, że byli tak szkoleni, aby klienci nie wiedzieli, co naprawdę kupują. I to już nawet nie jest dziś żadną tajemnicą, że banki i ubezpieczyciele liczyli, iż wiele osób będzie chciało szybko wycofać się, gdy zrozumieją, w co zainwestowali. I wtedy stracą pieniądze.
Także Piotr Sułek ze stowarzyszenia „Przywiązani do polisy” krytykuje porozumienie UOKiK. - Firmy, które oferowały polisolokaty, przegrywają w sądach. Zgodziły się na obniżkę opłat likwidacyjnych, bo chcą zminimalizować koszty. Przegrana przed Temidą to nie 20 proc. mniej, a 100 procent plus koszty sądowe. Nowe stawki nie zmieniają sytuacji osób, które zrezygnowały z polis i pozbawiono ich oszczędności. Są ich tysiące i domagają się zwrotu oszczędności na drodze sądowej, zarówno w pozwach indywidualnych, jak i w pozwach zbiorowych. W toksyczne polisolokaty jest uwikłanych 5 mln konsumentów, wpłacili 50 mld zł. Ubezpieczyciele nie powinni zapominać o swoich dochodach z różnego rodzaju opłat pobieranych od klientów, na których zarabiali krocie także wtedy, gdy ci drudzy tracili oszczędności.
Wideo: Agata Wodzień
