Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kluby LGBT. Homofobia zabija biznes [zdjęcia]

Katarzyna Hejna [email protected]
Marcin prowadzi od niedawna klub dla lesbijek i gejów w Toruniu.
Marcin prowadzi od niedawna klub dla lesbijek i gejów w Toruniu.
Lesbijsko-gejowskie kluby z trudem utrzymują się na rynku. Nękane kontrolami nasyłanymi przez sąsiadów, trudno dostępne dla klientów, z panującą atmosferą konspiracji szybko upadają. Lub stają się dla swoich właścicieli kosztownym hobby zamiast źródłem utrzymania.

 - Miałem już trzy inspekcje nadzoru budowlanego, inspekcję ochrony środowiska (badała poziom hałasu), policję, straż miejską - mówi Tomasz Ksobiak, właściciel „Przystani” - bydgoskiego klubu dla lesbijek, gejów, osób bi- i transseksualnych (choć te ostatnie raczej się tu nie pojawiają - ukrywają się jeszcze bardziej niż geje i lesbijki).

Klub został otwarty w połowie maja. - Nie mieli się do czego przyczepić – budynek ma przeznaczenie rozrywkowo-usługowe. Mam wszystkie wymagane pozwolenia, nie łamię prawa – podkreśla Tomasz Ksobiak.

Przypuszcza, że kontrole nasyła sąsiadka: - Przychodzi tu jej syn, gej. Pewnie nie akceptuje tego, kim jest.

[Zdjęcia z Festiwalu Drag Queen w Bydgoszczy]

Lokal znajduje się niedaleko ul. Dworcowej i jest jedynym, który Tomasz Ksobiak mógł nająć w centrum miasta: - Miałem na oku jeszcze dwa inne. Ale nie ukrywałem przed ich właścicielami, jaki klub ma tam powstać. I nie zgodzili się na wynajęcie ich.

Biznes pod specjalnym nadzorem

Duża sala z 5 metrowym barem i boksami w których mieści się 100 osób – tak wygląda „Przystań”. Największy dziś tego typu klub w województwie kujawsko-pomorskim. W dniu otwarcia „Przystani” pojawiło się tu 370 osób. - Mam gości z Warszawy, Elbląga czy Łomży – chwali się Marcin Ksobiak. Ale przyznaje, że „Przystań” to na razie bardziej hobby niż prawdziwy biznes. Oprócz lokalu prowadzi firmę budowlaną. Dzięki niej ma pieniądze na utrzymanie siebie i swojego - póki co – drogiego hobby.

W ciągu tygodnia klub nie przynosi zysków. Od poniedziałku do czwartku, przychodzi tu zaledwie 50 osób. Jednak jego właściciel nie obawia się, że interes nie wypali: - W Warszawie jest około 30 klubów LGBT (LGBT - lesbijki, geje, osoby bi- i transseksualne – przyp. aut.). Współpracuję z jednym z nich. To przyszłościowa branża.

Nie wejdą tu ani osoby heteroseksualne ani gay-frendly (czyli przyjazne osobom należącym do mniejszości psychoseksualnych). - Chcę żeby lesbijki, geje, osoby biseksualne mogły czuć się w jakimś miejscu swobodnie. By nie musiały obawiać się ciekawskich spojrzeń, agresywnych komentarzy. Takie miejsce nie jest gettem – zapewnia Tomasz Ksobiak. – Każdy ma prawo do tego żeby móc się bawić bez strachu.

Przystań dla geja

By nikt i nic nie zakłóciło imprezy wynajął ochronę: – Są to byli funkcjonariusze BOR-u. Chce mieć pewność, że klientom nic się nie stanie. Geje i lesbijki nadal nie są akceptowani w Polsce, a zwłaszcza na prowincji. Według raportu OBOP-u z 2005 roku 89 proc. respondentów odpowiedziało, że kontakty homoseksualne są czymś nienormalnym, a 34 proc. - że nie toleruje osób homoseksualnych. Według sondażu CBOS z maja 2008 roku 66 proc. respondentów potwierdza, że społeczeństwo polskie do osób homoseksualnych odnosi się wrogo, a 20 proc., iż państwo powinno osoby homoseksualne zwalczać.

Ochrona musiała interweniować już pierwszego dnia działalności „Przystani”. – Podczas otwarcia pojawili się nieproszeni goście - dresiarze z bejsbolami. Pod klubem kręcił się też diler narkotyków. Ochrona oczywiście ich nie wpuściła – informuje właściciel lokalu.

- W małych miastach bywanie w takich klubach jest niebezpieczne i ryzykowne. Kilka razy musiałem uciekać przed czatującymi przed wejściem do nich dresami! – mówi Filip, student z Torunia.

„Przystań” znajduje się przy jednej z ulic odchodzących od Dworcowej. Niedaleko jest inny klub - „Red Art Bar”. To najstarszy taki lokal w województwie. – W lutym przyszłego roku będziemy obchodzić 10 rocznicę istnienia – mówi Piotr Modrzejewski, właściciel klubu. Oprócz niego ma pracę, z której się utrzymuje. – Fortuny tu nie robimy, to bardziej hobby.

Photobucket

„Red Art” jest niedużym klubem - z salą barową z krzesłami jak ze starego teatru i abażurowymi lampami. Za nią znajduje się sala taneczna, na parkiecie króluje house i disco.

 

Klub dla gejów i lesbijek to drogie hobby

Powstał po to, by lesbijki i geje mieli gdzie się „spokojnie bawić”. – W tym miejscu mogą czuć się bezpiecznie – wyjaśnia Piotr Modrzejewski. – Poza tym, nie chciałem tworzyć setnego takiego samego lokalu jak wszystkie dookoła. A kiedyś znajomi geje z Hamburga pokazywali mi tamtejsze kluby. Tam był na nie szał. Padło więc na to, że założę lokal gay-friendly, mimo, że sam nie jestem gejem.

Dodaje, że kiedyś lokal był otwarty przez 7 dni w tygodniu. Ale już nie ma tylu klientów i klientek. - Teraz otwieramy tylko w weekendy i w środy – dodaje Piotr Modrzejewski. – Nawet, gdy zapraszałem znanych didżejów, przy których w „zwykłych” klubach bawią się tłumy, „Red Art.” świecił pustkami. Większość gejów nie chce bawić się przy ambitniejszej muzyce.

- Jesteśmy mniejszością w mniejszości – mówi Filip. – Wielu gejów słucha kiczowatej muzyki. A ja chcę ze znajomymi bawić się przy nieco ambitniejszej, jak choćby „electro” czy „minimale”. – Ale w „branżowych” (skierowanych do mniejszości seksualnych – przyp. aut.) klubach panuje tandeta. Chodzimy więc do nich rzadko.

Zgadza się z nim Joanna, absolwentka Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu: - Byłam w kilku takich klubach w naszym województwie. Ale tam panuje przaśny, remizowy klimat. Fatalna muzyka i wystrój. Wolę chodzić do „heteryckich” lokali.

Photobucket

"Red Art Bar" jest najdłużej działającym klubem "gay-friendly" w woj. kujawsko-pomorskim.

 Homofobia nad Wisłą

Także po drugiej stronie Wisły, w Toruniu powstają lokale dla osób nieheteroseksualnych. Przez wiele lat działał tu „Underground”, który znajdował się dosłownie pod ziemią - w jednej z piwnic w centrum miasta. Na jego miejscu powstał studencki klub. Upadło też „Piekło”, „Rafa” i „Ameryka”, która znajdowała się w kamienicy przy ul. Szerokiej – w samym sercu starego miasta.

Ten ostatni lokal został zamknięty krótko po tym, gdy powstało „Incognito Awangard”. Na toruńskim rynku nie starczyło miejsca dla dwóch lokali skierowanych do tej samej grupy osób, z podobną muzyką i atmosferą.

IA to dwupoziomowy klub dla lesbijek, gejów, osób biseksualnych i „przyjaciół”. Znajduje się w samym centrum miasta. Dużo przestrzeni, mili barmani.

- IA otworzyliśmy w marcu, z dnia na dzień – wyjaśnia Marcin, wraz z Sylwkiem prowadzi „Incognito Awangard”. Na co dzień utrzymuje się z innej pracy. - Długo nosiłem się z zamiarem stworzenia takiego miejsca. Kiedy nadarzyła się wreszcie okazja, w ciągu niecałego miesiąca razem z przyjaciółmi przystosowaliśmy lokal na potrzeby klubu. Nadal jest tu sporo do zrobienia, chcemy zwłaszcza udoskonalić drugie piętro. Ale to wiąże się ze sporymi kosztami więc robimy to stopniowo.

Klienci i klientki narzekają zwłaszcza na brak klimatyzacji w sali tanecznej. – Latem było tu nie do wytrzymania, a nie można było nawet otworzyć okien! Pewnie właściciele obawiali się sąsiadów – uważa Joanna.

Marcin przyznaje, że – jak w każdej branży – potrzeby jest czas na rozruszanie biznesu: – Jeśli w ciągu 3 lat klub nie zacznie na siebie zarabiać, będziemy musieli zwinąć interes. Na razie dokładamy. Około 5 tys. zł miesięcznie.

Czytaj też: Lesbijki i geje chcą sformalizować swoje związki!

 

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska