Kandydaturę możecie zgłaszać telefonicznie pod numerm 52 32 63 244 lub mailowo na adres [email protected]
A dziś prezentujemy kolejne dwie kandydatki do tytułu „Kobiety Przedsiębiorczej”.
Marzena Cholerzyńska, Life&Business Coach, siedem lat pracowała jako trener sprzedażowy i koordynator zespołu sprzedażowego. Miała pod swymi skrzydłami 200 sprzedawców i 7 trenerów. I wtedy uznała za niewystarczające studia z zakresu zarządzania i organizacji w biznesie oraz na kierunku zarządzanie zasobami ludzkimi, które miała za sobą. Zaczęła się dokształcać w coachingu. W jej życiu nastąpił przełom. Stwierdziła, że ma wiedzę, umiejętności i talenty potrzebne do tego, by pomagać innym zakładać i prowadzić firmy, by im doradzać, jak rozmawiać z klientami i pracownikami. - Dokształcając się zrozumiałam, że aktywnie pracując mogę znaleźć też przestrzeń dla własnej rodziny, dla której pracując na etacie nie miałam czasu - opowiada Marzena Cholerzyńska. - Przypomniałam sobie hierarchię wartości i to, co to znaczy być szczęśliwym, a trudno być szczęśliwym, jeśli wraca się do domu tylko po to, by się przespać. Zaryzykowałam więc i pomimo straszenia, że to się nie może udać, bo tylu jest dziś coachów na rynku, zostawiłam firmę i otworzyłam własną. Mam coraz więcej klientów, ale z drugiej strony mam też czas dla syna.
Co uważa za swój największy sukces? Być może było nim przezwyciężenie skutków wypadku samochodowego, któremu uległa mając 19 lat. – Mogłam wtedy usiąść i stwierdzić, że już do niczego się nie nadaję, że niczego już nie osiągnę, albo zaprzeć się i działać. Musiałam znaleźć lekarza, który potrafi uratować moją twarz, a w sobie odnaleźć siły, by dać sobie radę w życiu po wypadku. To ukształtowało mój charakter i spowodowało, że wiem, że każdą trudność można przezwyciężyć, choćby się waliło i paliło – mówi. Dziś te prawdy przekazuje innym. Pracuje z osobami, którym potrzebne są wiara w siebie, umiejętności interpersonalne, z zakresu komunikacji czy zarządzania, które chciałyby lepiej poznać mechanizmy wspierające zarządzanie firmą i ludźmi. W kwestii zawodowego sukcesu nie powiedziała więc jeszcze ostatniego słowa, ale to, że stworzyła firmę od zera jest nim na pewno.
Kinga Eliasz, artysta plastyk, nauczyciel akademicki i wiceprezes Stowarzyszenia Artystycznego Eljazz, współwłaściciel Centrum Artystycznego Eljazz, jeszcze na studiach podjęła pierwszą pracę w agencji reklamowej, pracowała też w telewizji, gdzie odpowiedzialna była za przygotowanie ramówki i oprawy graficznej. Wszystko tam trzeba było robić na szybko, na zaraz, a to doskonała szkoła życie i super do- świadczenie, z których, jak przyznaje, do dziś czerpie. Może dlatego potrafi pogodzić własną działalność artystyczną z naukową i z zarządzaniem Stowarzyszeniem Artystycznym Eljazz, które organizuje Europejską Akademię Jazzu i od 14 lat Bydgoszcz Jazz Festival. Prowadzi klub, restaurację, a w niej działalność gastronomiczną, ale też artystyczną. - Jestem odpowiedzialna za organizację tych przedsięwzięć. Za pozyskiwanie i rozliczanie środków, za oprawę graficzną, zatrudnienie i rozliczenie się z artystami. Robię po prostu wszystko, co trzeba. To, że sama jestem artystką wcale mi nie przeszkadza, bo to mit, że artysta musi być człowiekiem z głową chmurach. Artysta musi być osobą bardzo poukładaną, kreatywną i gotową na różne nowe rozwiązania. Dlatego udaje mi się godzić tak różne zadania – mówi Kinga Eliasz.
Droga życiowa sama nas wybiera, to jest coś silniejszego niż przesłanki ekonomiczne – dodaje. – To rzeczywista potrzeba robienia właśnie tego, co się robi, a nie czegoś zupełnie innego. W swoich wyborach edukacyjnych czy zawodowych nie zmieniłabym więc niczego, bo dały mi zadowolenie i spełnienie. To był mój wybór, a ponieważ mam wolną wolę i jestem pracowita, udało mi się zrealizować moje plany i marzenia. Kinga Eliasz prywatnie jest żoną Józefa Eliasza i mamą dwóch córek. Młodsza z nich właśnie idzie do gimnazjum, starsza, dwudziestoletnia, kończy technikum.
Zobacz także: Kobieta Przedsiębiorcza 2016. Taki jest świat przedsiębiorczych bab